Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Walka o uwagę

Małgorzata Jałocho

Rok: 2003
Czasopismo: Remedium
Numer: 125-126

"Rywalizacja o uwagę jest jedną z najważniejszych konkurencji życia społecznego. [...] Zainteresowanie innych ma takie samo znaczenie w kontaktach społecznych, jakie mają pieniądze w ekonomii: ludzie pragną ich i dotkliwie cierpią z powodu ich braku. Toczą się o nie subtelne, lecz zagorzale walki" - pisze amerykański socjolog, Charles Derber, w książce pt. "Zaistnieć w społeczeństwie."

Ludzie pragną być słuchani, uznawani i rozpoznawani. Wiele są gotowi poświęcić by to uzyskać, łącznie z własną godnością i etyką. Nie umieją natomiast słuchać, ani zauważać i szanować innych. Dlaczego? - pyta autor wspomnianej wyżej książki, i nie ograniczając się do opisu zjawiska, stara się zanalizować jego przyczyny i wskazać drogi wyjścia z tej kryzysowej sytuacji. Jest ona tym bardziej bolesna, iż dotyka nie tylko powszechnie widziane i słyszane osobistości z mediów, ale nas wszystkich w naszych codziennych kontaktach w rodzinie, w pracy, wśród znajomych.

Narcyzm konwersacyjny
Przypatrzmy się następującym fragmentom rozmów:
John: Ależ jestem głodny.
Mary: Właśnie coś zjadłam. (reakcja zmiany)
John: Moja matka codziennie dawała mi kanapki z serem.
Mary: A moja nigdy nie robiła mi kanapek. (reakcja zmiany)
John: Uwielbiam Brahmsa.
Mary: A ja Chopina. (reakcja zmiany)

Brzmią jakoś znajomo, prawda? W żadnym z nich Mary nie skupia się na tym, co ma do powiedzenia John, lecz chce przenieść uwagę na siebie, na swoje odczucia, upodobania, na zdarzenia ze swego życia. Temat, który podsunął John traktuje jako pretekst do opowiadania o sobie. W każdym przypadku Mary prezentuje coś, co Derber nazywa reakcją zmiany. Chce ona zmienić punkt odniesienia rozmowy z Johna na siebie. Ileż to razy byliśmy świadkami lub uczestnikami rozmów, w których każdy mówi o sobie nie słysząc innych. Takie zjawisko Derber nazywa narcyzmem konwersacyjnym. Uważa je za dominujący model słownych interakcji między ludźmi.
Przeciwieństwem reakcji zmiany byłaby reakcja wspierająca, w której Mary wykazałaby zainteresowanie Johnem, np.:

John: Ależ jestem głodny.
Mary: Kiedy ostatnio coś jadłeś? (reakcja wspierająca)
John: Moja matka codziennie dawała mi kanapki z serem.
Mary: Fajną miałeś mamę. (reakcja wspierająca)
John: Uwielbiam Brahmsa.
Mary: A który utwór szczególnie? ( reakcja wspierająca)

Tego typu pytania lub stwierdzenia pomagają mówiącemu rozwinąć temat.
Natomiast "narcyzm konwersacyjny polega na nadmiernym dążeniu do zmiany i pomijaniu reakcji wspierających." Te ostatnie mogą być minimalne lub nieadekwatne i wtedy także temat urywa się lub zbyt szybko wygasa, np.:

Mary: Przez cały dzień strasznie bolała mnie głowa. Tom zachowywał się w pracy okropnie, ciągle mnie czymś zamęczał. Louise tak samo. Mam tego dosyć.
John: Tak.

Reakcja Johna jest zdecydowanie nieadekwatna do skarg Mary, zwłaszcza, gdy wyobrazimy sobie, że została wypowiedziana tonem obojętnym, zza szpalty czytanej właśnie gazety.
Narcyzm konwersacyjny może również przejawiać się poprzez ciągłe mówienie i niedopuszczanie innych do głosu, narzucanie tematów rozmowy, przerywanie itp. Wszelkie starania zmierzające do uzyskania czasu dla siebie i poruszania "swoich" tematów, Derber nazywa inicjatywą zdobywającą. Natomiast inicjatywa podtrzymujaca ma na celu utrzymanie uwagi skierowanej na siebie poprzez kontynuowanie monologu lub rozwijanie promowanych przez siebie wątków. Ilość uwagi poświęconej danej osobie zależy od "uporu w przejawianiu obu rodzajów inicjatywy oraz od sukcesu w rywalizacji z innymi."

Kultura egocentryzmu
U podłoża powszechnych narcystycznych tendencji, nie tylko w rozmowie, leży kultura egocentryzmu i indywidualizmu "charakteryzująca się dbaniem o własny interes i skoncentrowaniem na sobie oraz brakiem zainteresowania i odpowiedzialności za innych." Na pewno jej obecność najsilniej zaznaczyła się w Ameryce. To tam największy amerykański filozof Emerson wychwalał poleganie na sobie jako główną cnotę obywatelską, to tam panował kult self-made man’a, który z niezwykłą "siłą przebicia", przekształca się z pucybuta w milionera. Kariera Rockefellera, Forda czy Wielkiego Gatsby’ego z opowiadania Scotta Fitzgeralda stała się symbolem spełnienia "amerykańskiego snu’ (an American dream).
Autor książki "Zaistnieć w społeczeństwie" analizuje opisywane przez siebie zjawiska tylko w kontekście cywilizacji amerykańskiej. A jednak, czytając ją, mamy wrażenie, iż pisze o tym, co dzieje się w Polsce (i w innych krajach post-komunistycznych). Czyżbyśmy aż tak bardzo ulegli amerykanizacji i jej egocentrycznym snom zrodzonym przez trudne warunki pierwszego okresu drapieżnego kapitalizmu? Niestety, tak. Wyrwawszy się z komunistycznej biedy, zachłysnęliśmy się amerykańskim modelem indywidualistycznej walki o własny interes. Ale, jak pokazuje Derber, amerykański sen - marzenie zamienił się w koszmar (an American nightmare). "...Mamy do czynienia z degradacją życia publicznego (...) [Dla wielu] pozbawionych wewnętrznego systemu wartości polityków" nieważne stało się, co się o nich mówi. Najważniejsze jest to, by w ogóle się o nich mówiło. Są tak "chciwi aplauzu, jak astmatyk tlenu." Podobnie inni ludzie. Świadczy o tym epidemia ekshibicjonizmu w mediach, reality shows itp.
Książka Derbera, choć ma ambicje dokonania naukowej analizy zjawiska, nie udaje (tak złudnego w naukach humanistycznych) neutralnego obiektywizmu - jest ona przede wszystkim sprzeciwem wobec wykoślawionej hierarchii wartości promującej ów, sięgający granic bezwstydu, egocentryzm i narcyzm. I to zaangażowanie jest w niej cenne i pouczające, także dla Polaków, często tak bezkrytycznie "małpujących" amerykański styl bycia. Derber jasno wyraża swój protest, pisząc m.in. "Egocentryzm nie sprzyja ani demokracji, ani życiu społecznemu, a nasilona rywalizacja o uwagę w codziennych rozmowach i w innych dziedzinach życia wskazuje na to, że jako społeczeństwo możemy znajdować się na skraju przepaści."(podkr. moje)

Zwyciężają najsilniejsi
Potrzeba uwagi, sama w sobie, nie jest niczym złym. Każdy jej potrzebuje. Wszystko zależy od tego, czy istnieje równowaga między chęcią zdobywania uwagi a chęcią obdarzania nią. Jeśli tak, mamy do czynienia ze współpracą czy miłością. Gdy jednak potrzeba znajdowania się w centrum uwagi wyraźnie dominuje lub nawet całkowicie wypiera chęć dawania jej, rodzi się rywalizacja o uwagę. A w rywalizacji zwyciężają najsilniejsi. To oni skupiają powszechną uwagę, a inni pozostają niezauważeni. O sile decyduje pozycja społeczna, władza polityczna, uroda (p. "Przetrwają najpiękniejsi" Nancy Etcoff), bogactwo, cechy osobowości, wiek, płeć.
Kobietom, np. przypisywane są role związane z okazywaniem uwagi, mężczyźni zaś przyuczani są do jej pozyskiwania czyli "ukierunkowania na siebie". Nierówność płci w tej sferze przejawia się, przede wszystkim, w pracy i w życiu publicznym. Na gruncie towarzyskim słaba płeć ma niejakie szanse dojścia do głosu i niekiedy rekompensuje tam swoje milczenie w innych dziedzinach nadmierną gadatliwością.
Szczególną uwagę uzyskują profesjonaliści (eksperci, profesorowie, pracownicy wyższych uczelni), wykonawcy zawodów uprzywilejowanych (aktor, dziennikarz, lekarz) i osoby sprawujące wysokie stanowiska (prezes, dyrektor). Odpowiedzialność okazywania uwagi klientom, petentom, wyborcom biorą na siebie sekretarki, asystenci, pielęgniarki itp.
Ta "strefa pośrednia" jak gdyby chroni tych "na górze" przed roszczeniami "maluczkich", a ponadto zapewnia dodatkowe zainteresowanie i dbałość swoim szefom. Na najniższym szczeblu mieszczą się "niewidzialni" - pracujący na zapleczu, z dala od klienteli, magazynierzy, tragarze, pakowacze i inni robotnicy.
Uprzywilejowani mogą sobie kupować uwagę w sensie dosłownym, mając dostęp do luksusowych, przyciągających wzrok dóbr konsumpcyjnych - strojów, samochodów, drogich restauracji. Mogą także płacić za psychoanalizę i psychoterapię, na którą członkowie grup podporządkowanych rzadko mogą sobie pozwolić.
Nieuprzywilejowani, brzydcy, niewykształceni, biedni są pomijani, niesłuchani, niezauważani. "Niewidzialność" można wręcz uznać za główny wyróżnik niskiej rangi społecznej czy ekonomicznej. Jest ona niezwykle bolesna, bo nie być dostrzeganym to tak, jakby nie istnieć. Dla niektórych - to coś o wiele gorszego niż "negatywna uwaga". A więc skazywanie pewnych ludzi grup społecznych na niewidzialność, paradoksalnie, przyczynia się do rozrostu patologicznej pogoni za uwagą. Są ludzie, którzy wolą być potępiani i ścigani niż pomijani i niezauważani. Skrajną formą zemsty niewidzialnych jest, niewątpliwie, terroryzm. Terroryści wywodzą się z grup pozbawionych uwagi ze strony głównego nurtu polityki i gospodarki.

Drogi wyjścia
Jak wskazaliśmy, niezdrowa pogoń za uwagą jest symptomem choroby społeczeństwa zwanej egocentryzmem i rywalizacją, spowodowanej triumfem bezlitosnej gospodarki rynkowej, która promuje tylko interesowne, przynoszące zysk relacje. Człowiek jest w niej rzeczą, którą w każdej chwili można oszukać czy zwolnić z pracy, jeśli tak dyktuje rynek.
Tak więc za "groteskowym, ekshibicjonistycznym narcyzmem" kryje się rozpad prawdziwych więzi międzyludzkich, brak oparcia w stabilnej społeczności, rodzinie czy grupie bezinteresownych przyjaciół. Derber, jako socjolog, nie szuka źródeł patologii w zaburzonej pojedynczej osobowości, lecz przede wszystkim, przedstawia jej społeczne korzenie. To istotne, bo psychologia ściśle indywidualna bywa za "ciasna" dla większości problemów psychologicznych. Nie znaczy to jednak, że nieważna jest dla niego perspektywa jednostkowa i osobista i jej związek z przemianami kulturowo-cywilizacyjnymi.
Po szerokich, socjologicznych analizach jak gdyby oczekujemy od autora "Zaistnieć w społeczeństwie" wskazania równie "globalnych" sposobów rozwiązania problemu. I znajdujemy je. Ale na pierwszym miejscu, ku niejakiemu zaskoczeniu czytelnika, Derber, w ciepłym, osobistym tonie, podaje przykład swego zmarłego przyjaciela, Morrie’go, który, po prostu, umiał słuchać drugiego człowieka i obdarzać go pełną miłości uwagą, a największym osiągnięciem były dla niego nie pieniądze i uznanie. Lecz relacja "Ja-Ty" - taka, jaką opisuje filozof - personalista, Martin Buber. Dla takich osobowych, uświęconych wzajemnym, czułym zainteresowaniem związków, Morrie zrezygnował z kariery i bogactwa. To w postawie Morrie’go leży nadzieja na przebudowę kultury egocentryzmu w "cywilizację miłości". Każdy z nas może go naśladować.
Nieprzypadkowo zaczęłam rekomendację książki od charakterystyki narcyzmu konwersacyjnego. To zjawisko jest najbliżej każdego z nas, gdyż każdy z nas może coś z nim zrobić, tak jak Morrie. I Ty możesz zauważyć kogoś dotąd "niewidzialnego", zainteresować się jego problemem, wysłuchać go, zareagować wspierająco. Takie kontakty uczą bezinteresowności i otwierają serce. Bo oni nie mają nic do dania, prócz miłości i uwagi.

Autorka jest filozofem, psychoterapeutką, tłumaczką, autorką licznych artykułów poświęconych filozofii, etyce i psychologii.

Charles Derber Zaistnieć w społeczeństwie, GWP, Gdańsk 2002



logo-z-napisem-białe