Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Stres niedoczasu

Wanda Sztander

Rok: 1999
Czasopismo: Niebieska Linia
Numer: 3

W drodze do domu skup się na tym, co wydarzyło się w ciągu dnia.


Jesteśmy w niedoczasie.
Określenie to zdarzyło mi się usłyszeć u lekarza zajmującego się leczeniem kręgosłupa. Przekaz zdrowotny zawierał się w znanej skądinąd prawdzie, iż kręgosłup nie znosi stresów. Kręgosłup w stresie niedoczasu to kręgosłup coraz bardziej chory.
Niedoczas to coś z Leśmiana i Einsteina jednocześnie. Z Leśmiana odwaga i i uroda słowotwórcza, z Einsteina zaś aspekt względności, mówiący o tym, iż biorąc pod uwagę fakt, że prędkość światła jest stała, czas i przestrzeń muszą być względne.
Chociaż psychologiczne aspekty percepcji czasu to sprawa dość zawiła, wszyscy intuicyjnie rozumiemy pojęcie niedoczasu. Wszyscy znamy poczucie, że nie starczy nam czasu przynajmniej na dwie sprawy z dzisiaj i jedną z wczorajszego niedoczasu. Szczęśliwi, którzy potrafią utrzymać swoje gospodarstwo czasowe w ryzach, albo może trafniej: falować w zgodzie z rytmem czasu.
Kultura Zachodu, ceniąca sobie wartości materialne, wytworzyła ideę mówiącą, że czas to pieniądz. Ponieważ jest to idea totalnie niezgodna z rytmem spokojnej harmonii wszechświata, ludzie kultury zachodniej płacą za ten rozbrat wielką cenę - między innymi chorobami kręgosłupa.
To, co wiemy o niedoczasie, związane jest z pośpiechem. Pośpiech znów jest dzieckiem nienasycenia. Prawie wszystko w naszych czasach służy rozbudzeniu nienasycenia ludzkiej duszy.
Jak wiadomo, jednym z ważnych źródeł uczenia się człowieka są wzorce społeczne, więc człowiek potrzebuje przyglądać się życiu i działaniu innych ludzi. Na zapotrzebowanie to odpowiada między innymi literatura, no i oczywiści telewizja, której wzorce wytwarzają nienasycenie. Pięć obrazów emitowanych w jednej reklamowej sekundzie w pospieszny sposób przekazuje ci konieczność pospiesznego zamienienia tego, co masz, na coś nowego, lub zdobycia czegoś, czego nie masz. Do głowy by ci nie przyszło, że tego potrzebujesz, gdyby nie reklama lub bohaterowie seriali.
Telewizor z pilotem uszkadza coś niezmiernie istotnego w życiu człowieka szczęśliwego: uwagę. Uwaga jest potrzebna do szczęścia podwójnie. Po pierwsze po to, byśmy mogli koncentrować się na tu i teraz. Po drugie po to, byśmy całym sobą mogli oddawać się naszym działaniom. Obie te zdolności tworzą spójnię, bo oddawanie się z uwagą swoim działaniom oznacza zawsze koncentrację na tu i teraz.
Oddawanie się swoim działaniom oznacza pasję, bycie dla, doświadczenie oderwania się od własnego ego w radości, jaką daje łączność z ludźmi i ze światem. Małe dziecko z wysuniętym językiem oddaje się rysowaniu. Oddaje się zabawie, zapominając o porze dnia. "Rozmawiają" strony i biznesmeni. Zakochani "toną w rozmowie" i "oddają się rozmowie". Są lekarze, którzy oddają się leczeniu, i można ich odróżnić od tych, którzy po prostu leczą. Pragnę przez ten opis wyrazić pochwałę doświadczenia "bycia częścią" sprawy, której człowiek się oddaje. Tonięcie w rozmowie, oddanie się pasji czy działaniu, jest rodzajem medytowania w "tu i teraz", o wiele bardziej w zgodzie z rytmem wszechświata niż nieszczęsne życie w niedoczasie.
Jesteśmy jednak dziećmi naszej kultury, która każe żyć w świecie czasu uporządkowanego. Strukturalizacja czasu uważana jest przez niektórych badaczy natury ludzkiej za coś, co wyróżnia człowieka z gromady wszystkich istot żywych. I chociaż z jednej strony można powiedzieć, że z czasu ustrukturalizowanego w porządku: wczoraj, dziś i jutro, żyjemy tylko w dzisiaj (bo wczoraj już nie ma, a jutra jeszcze nie ma), to z drugiej strony wiadomo, że "dzisiaj" żywe są w nas ślady "wczoraj" i że w jakiś sposób "dzisiaj" potrzebujemy zadbać o "jutro". To ostatnie odbywa się przez planowanie. Beztroskie "życie w dzisiaj" może sprawić, że nie będziemy mogli piętnastego zapłacić za światło i gaz, a przecież nie o to chodzi.
Obie opcje, a więc opcja życia tu i teraz oraz opcja czasu ustrukturalizowanego potrzebują harmonii. Zdaje się, że harmonia ta obejmuje dwie sfery doświadczenia. Pierwszą z nich można nazwać Doświadczeniem Drogi. Drugą z nich nazwałabym Doświadczeniem Królestwa.
Doświadczenie Drogi rozumiem jako taki rodzaj kontaktu z zadaniami i celami życiowymi, które bynajmniej nie prowadzą do żadnej mety, wskazują zaś wyłącznie kierunek. Rozwijając tę myśl, można powiedzieć, że są dwie możliwości obcowania z celami i zadaniami życiowymi. Jedna z tych możliwości to nastawienie na "metę" lub "poprzeczkę życiową". Meta określa punkt dojścia, poprzeczka zaś rodzaj wymiernego osiągnięcia, do którego aspiruje się w życiu. Ukończyć szkołę, osiągnąć stanowisko kierownicze, mieć duży dom, dwoje dzieci. Wykształcić dzieci. Zlikwidować bezrobocie, sprawić, by nikt nie był głodny. Są to cele wymierne. Osiągając je wiemy, że właśnie została osiągnięta meta, że właśnie została pokonana poprzeczka.
Doświadczenie kierunku oznacza umowę na działanie, a nie na efekt końcowy. Pomagać ludziom, oliwić skrzypiące drzwi, pracować nad sobą. Istnieje przy tym ciche założenie, że zawsze będą jacyś ludzie, którzy potrzebować będą pomocy, zawsze będą jakieś drzwi do naoliwienia i nie ma żadnej mety, gdy chodzi o pracę nad sobą. Nastawienie na metę lub poprzeczkę nie służy zbyt dobrze zadaniom, których podmiotem jest człowiek. To ono właśnie powoduje stres niedoczasu. Dlatego w osobistych planach rozwoju, jak i w pracy z ludźmi, warto uwzględnić raczej kierunek niż metę.
Doświadczenie Królestwa oznacza sytuację panowania na własnym terytorium. Panowanie nad myślami, uczuciami i swoim ciałem jako pierwotnym terytorium osobistym każdego z nas. Następnie nad tym, co moje - moje gospodarstwo, moja praca, moje plany, kierunki, pragnienia i ich realizacja. Król (królowa) to istota, która wie, co będzie robić w ciągu najbliższej minuty, najbliższej godziny i do końca dnia.
Zachowaniu właściwego kierunku i panowania w królestwie swojej pracy służy skupienie na tym, co wydarzyło się dzisiaj. Sprzyja przygotowaniu kolejnych kilku kroków związanych z kierunkiem naszych działań. Pozwala na korektę azymutu.

Wanda Sztander, psycholog,
Instytut Psychologii Zdrowia, Warszawa




logo-z-napisem-białe