Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Amerykańskie idee

Tomasz Górski

Rok: 2003
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 3

Stany Zjednoczone stworzyli bezdomni. Pomijając stosunkowo małą społeczność rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej, ten kraj zbudowali ludzie pozbawieni domu w swojej ojczyźnie z powodu prześladowań albo nędzy, porwani przez handlarzy niewolników bądź też tacy, którzy sami go opuścili w nadziei na lepsze życie. Po przybyciu do Nowego Świata
imigranci wędrowali w poszukiwaniu domu kolonizując Dziki Zachód, szukając złota, przepędzając bydło. Pozostawiło to wyraziste piętno na kulturze amerykańskiej.
Życie opiewane w książkach Jacka Londona i Marka Twaina jest często życiem bezdomnego trampa. Także kowboje w westernach bywali bezdomni. Być może to powszechne doświadczenie zaowocowało specyficzną filozofią życiową, która kładzie nacisk na odpowiedzialność za siebie, poleganie na własnych siłach, wolność i niezależność jednostki, gotowość do ciągłego zaczynania od zera.
Dla Amerykanów włóczędzy - inaczej niż dla Europejczyków - nie byli podejrzanymi wyrzutkami społecznymi, ale osobami szukającymi własnego szczęścia. Amerykę przemierzały takie postacie jak hobo - robotnik wędrujący w poszukiwaniu pracy, tramp - w którego zamieniał się hobo i który utrzymywał się nie tylko z pracy, ale i z żebractwa lub kradzieży oraz bum - zwykle stary, zniedołężniały i już niezdolny do pracy. Wrastając w krajobraz spowodowali, że zjawisko bezdomności nie było postrzegane jako problem społeczny, wymagający interwencji władz. Zmieniła to dopiero masowa utrata domu przez robotników i farmerów w czasach Wielkiego Kryzysu, kiedy powstały obozy dla bezdomnych z kartonu i śmieci zwane Hoovervilles, a obok samotnych trampów pojawiły się bezdomne rodziny. Przyczyniło się to do powstania pierwszych programów taniego budownictwa na dużą skalę dla bezdomnych rodzin, takich jak Projekt Delmo (prawie 600 domów).
Ameryka szanowała niezależność trampów, ale była niełaskawa dla biednych, stygmatyzowała ich i obwiniała za nędzę, w jaką popadli. Charles Burroughs, XIX-wieczny autor, pisał: "Bieda jest konsekwencją uporczywych błędów, haniebnej indolencji, występnych nawyków. Jest ona nędzą ludzkiej egzystencji, zgubnej pracy, opłakanym skutkiem złych zasad i moralności". Biedacy są także dzisiaj często postrzegani jako leniwi, zależni i pasożytujący na społeczeństwie. To spojrzenie łączy się z obawą przed przestępczością i lękiem przed obcymi. W nastawieniach wobec schronisk i garkuchni dla bezdomnych żywy jest syndrom NIMBY: not in my back yard, czyli nie na mojej ulicy. Na przykład w latach 80. władze niektórych miast próbowały "rozwiązać" problem bezdomnych, fundując im bilety na przejazd do innych miast. Jednocześnie Amerykanie tworzą ambitne programy, które opierają się:
- na filozofii charytatywnej, w której szczególnie dużą rolę odgrywają organizacje i fundacje religijne;
- na filozofii obywatelskiej aktywności i samopomocy, zmierzającej do przywrócenia praw bezdomnym jako obywatelom.
Największa organizacja działająca w tej dziedzinie, Narodowa Koalicja na rzecz Bezdomnych tak określa cztery obszary swojego działania: sprawiedliwość w zakresie mieszkań, sprawiedliwość ekonomiczna, sprawied-liwy dostęp do opieki zdrowotnej i prawa obywatelskie. Nacisk na prawa obywatelskie jest zarówno środkiem do celu - bezdomni aktywni politycznie mogą wywrzeć większy wpływ na wydatki publiczne dla bezdomnych - jak też ma zmienić świadomość samych bezdomnych. Jeden z programów pod hasłem "Nie musisz mieć domu, aby głosować" polega na pomaganiu im w rejestrowaniu się podczas wyborów.
Punktem zapalnym w ideologicznych dyskusjach są przyczyny bezdomności. Według zwolenników państwa opiekuńczego, a także działaczy organizacji na rzecz bezdomnych przyczyną są wysokie ceny mieszkań i polityka rządu, która nie łagodzi nierówności ekonomicznych. Ich przeciwnicy skłonni są przypisywać bezdomność alkoholizmowi, uzależnieniu od narkotyków, chorobom psychicznym, a także patologii rodzin i rozluźnieniu więzi międzyludzkich. Za tymi różnicami w diagnozie idą zróżnicowane propozycje: pierwsi domagają się wydatków publicznych na dopłaty do tanich mieszkań oraz na wyrównywanie szans edukacyjnych i zawodowych, drudzy natomiast są przeciwko tym wydatkom uważając, że wyjść z bezdomności mogą sami bezdomni, podejmując pracę oraz rezygnując z alkoholu i narkotyków. Badania nad udziałem uzależnionych wśród bezdomnych są ciągle kwestionowane, gdyż dowodzą racji jednej lub drugiej strony konfliktu.
Działacze społeczni o poglądach liberalnych uważają za kluczowe zapewnienie bezdomnym tanich mieszkań. Drugim ważnym postulatem jest odbudowanie zakładów dla chorych psychicznie, zamkniętych w latach 80. w wyniku reformy świadczeń psychiatrycznych i zastąpionych opieką ambulatoryjną i środowiskową. Negatywnym skutkiem tej polityki okazało się to, że co 20. były pacjent stał się bezdomnym. Trzecim proponowanym rozwiązaniem jest szersze finansowanie schronisk ze środków publicznych, ponieważ w dużych miastach liczba bezdomnych jest dwa razy większa niż liczba łóżek.
Amerykańscy bezdomni to zróżnicowana populacja. Szczególnie dużo jest tu przedstawicieli upośledzonych społecznie mniejszości - 50% to Afroamerykanie. Często wyróżnia się wśród bezdomnych uchodźców za pracą, osoby z problemem alkoholowym lub narkotykowym, osoby poważnie chore psychicznie, tych, którzy stali się bezdomnymi w wyniku osobistej tragedii lub nieoczekiwanych okoliczności, wreszcie osoby, które po prostu wybrały taki styl życia. Jednak za podstawowe przyczyny bezdomności uważa się niskie zarobki, nie pozwalające utrzymać rodziny i mieszkania, niewystarczające świadczenia dla bezrobotnych i niezdolnych do pracy, za wysokie czynsze i niedostępność usług medycznych, zwłaszcza opieki psychiatrycznej i terapii uzależnień - wszystko to dotyka zwłaszcza rodziny oraz samotne matki, stanowiące łącznie około 40% bezdomnych.
Dzieci i młodzież bez nadzoru dorosłych stanowią wśród bezdomnych w Ameryce liczną grupę. Wiele z nich opuściło dom rodzinny z powodu napięć i konfliktów z rodziną lub opiekunami, czasem przyczyną było złe traktowanie, uzależnienie członków rodziny albo zaniedbanie opieki. Według badań 46% bezdomnych dzieci doznawało wcześniej znęcania się fizycznego, a 17% było wykorzystywanych seksualnie. Niektóre straciły dom razem ze swoimi rodzinami, a następnie zostały od nich odłączone wskutek polityki schronisk, opieki społecznej lub z innych przyczyn. Rzadko korzystają ze schronisk i rzadko mają możliwości legalnego zarobienia na swoje potrzeby, nieraz zmuszone są do usług seksualnych w zamian za posiłki, odzież i dach nad głową, a w konsekwencji zagrożone AIDS. Ponadto częściej niż ich rówieśnicy cierpią na różne choroby, w tym depresje i objawy PTSD.
Ustawa federalna o ratowaniu osób bezdomnych z 1985 roku (Homeless Persons’ Survival Act) była pierwszym z licznych przepisów nazywanych ustawami McKinneya. Na jej podstawie utworzono Międzyresortową Radę do spraw Bezdomnych (Interagency Council on the Homeless), a także uruchomiono wiele programów dla osób bezdomnych, przewidujących nie tylko dostarczanie bezpłatnej żywności (bony żywnościowe) i noclegów, ale także wspieranie budowy mieszkań socjalnych oraz leczenia odwykowego dla bezdomnych uzależnionych od alkoholu i narkotyków, uzupełniania edukacji i przygotowania zawodowego. Od 1992 roku działa program finansowania integracji ze społeczeństwem bezdomnych chorych psychicznie oraz terapii dla bezdomnych nadużywających alkoholu i narkotyków pod nazwą Access to Community Care and Effective Services and Support (ACCESS).
Różnorodności form pomocy sprzyja wielość źródeł finansowania. Coraz większą wagę przywiązuje się do profilaktyki, to znaczy identyfikowania sytuacji, w której ktoś może stać się bezdomny, i udzielania dostosowanej do tego pomocy. Formą takiej profilaktyki może być negocjowanie stałego czynszu albo opłat za najem mieszkania, dofinansowanie w przypadku niezawinionego zalegania z czynszem, czasem mediacja rodzinna, a także pomoc w uzyskaniu mieszkania socjalnego dla osób opuszczających placówki takie jak szpitale czy więzienia. Podstawową formą pomocy są jednak noclegownie, wśród których można wyróżnić trzy modele:
- tradycyjnych misji, oferujących pożywienie oraz schronienie, często realizowany przez organizacje wyznaniowe;
- przejściowych noclegowni, który zakłada zaspokojenie potrzeb bezdomnych bez zadawania im pytań i stawiania warunków;
- schronisk (lodge), proponujących osobom, które są gotowe wyjść z bezdomności, program zmierzający do całkowitego lub częściowego usamodzielnienia się.
Amerykanie w różny sposób postrzegają bezdomnych: albo widzą w nich ludzi wolnych, którzy niedostatecznie zatroszczyli się o swój los i wymagają tylko ograniczonego wsparcia, albo widzą w nich ofiary niesprawiedliwej i niezawinionej nierówności, spychającej w nędzę. Sprzeczne wizje łączy jednak podmiotowe traktowanie, a także pragmatyzm. Idea taniego budownictwa jest popierana przez polityków różnych opcji, ponieważ do wszystkich przemawia fakt, że dofinansowanie taniego mieszkania kosztuje podatnika średnio 34$ dziennie, podczas gdy przenocowanie bezdomnego w noclegowni kosztuje około 68$, a "mieszkanie" w więzieniu czy szpitalu jest oczywiście jeszcze dużo droższe. Przede wszystkim jednak widzą w bezdomnym obywatela, człowieka, który powinien być traktowany jak inni, aby mógł stanąć na nogi.



logo-z-napisem-białe