Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Wniosek o leczenie może złożyć każdy

Kazimierz Walijewski

Rok: 2002
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 6

Zwiększyć czy ograniczyć kompetencje gminnych komisji w zakresie kierowania na leczenie odwykowe? Jest to zarazem pytanie o sposób działania, efekty i ewentualne błędy w kierowaniu na dobrowolne leczenie. W Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Akoholowych pracuję od 1996 roku. Działa ona energicznie i skutecznie - dlatego od kilku lat PARPA umieszcza Suwałki na liście gmin wiodących w zakresie rozwiązywania lokalnych problemów alkoholowych.

Nasza komisja liczy 15 osób i jest podzielona na trzy podkomisje: motywującą do podjęcia leczenia, finansową - zajmującą się rozdziałem środków będących w dyspozycji komisji oraz kontrolującą przestrzeganie Ustawy o wychowaniu w trzeźwości przy sprzedaży alkoholu. Ze zrozumiałych względów najliczniejsza jest ta pierwsza, rocznie wpływa do niej od 80 do ponad 100 wniosków o leczenie odwykowe, z których 60-100% jest kierowanych do sądu. W praktyce wygląda to tak, że do rozpatrzenia każdego wniosku potrzeba minimum 4-5 posiedzeń podkomisji, a ponieważ na jednym posiedzeniu możliwe jest rozpatrzenie 8-10 spraw, podkomisja musi rocznie zebrać się na około 50 posiedzeniach, czyli prawie raz w tygodniu.
Wniosek o leczenie odwykowe może złożyć każdy, kto wie o osobie, która nadużywa alkoholu i w związku z tym powoduje rozkład życia rodzinnego, demoralizację małoletnich, uchyla się od pracy albo systematycznie zakłóca spokój lub porządek publiczny. Zwykle członek rodziny, najczęściej współmałżonek osoby nadużywającej alkoholu, występuje do policji lub rzadziej bezpośrednio do komisji, ale istotną część stanowią też wnioski od kuratorów sądowych, sąsiadów i placówek opiekuńczych. Nie wymagamy wielu świadków, ale zdarza się - i nie są to sytuacje odosobnione - że osoba nadużywająca alkoholu staje naprzeciw współmałżonka, a świadkowie milczą. Jeszcze trudniej jest, gdy w grę wchodzi przemoc w rodzinie.
Sekretarz komisji Honorata Rudnik przyjmuje wpływające wnioski, przesłuchuje świadków, przygotowuje materiał na posiedzenia podkomisji. Komisja nie ma prawa nikogo wezwać, może tylko zaprosić - wiele osób na to nie reaguje i przez całe postępowanie nie pojawia się ani razu.
Pracując w podkomisji motywującej do leczenia spotkałem się z zarzutem: że uprawnienia komisji stanowią naruszenie dóbr osobistych i wolności obywatelskich. Jako przykład z naszej pracy chcę przedstawić losy wniosku o leczenie odwykowe męża, skierowanego do nas przez żonę za pośrednictwem policji. W sprawie nie było świadków, dzieci raczej szukały w ojcu sojusznika przeciwko wymaganiom matki i nie potwierdzały nadużywania przez niego alkoholu. Mąż ignorował komisję, pisał skargi do komendanta policji i prokuratora o naruszenie jego wolności i oczernianie. Mimo że nie stawił się ani przed komisją, ani przed biegłym orzekającym w sprawie uzależnienia, sprawa została skierowana do sądu. Tam mężczyzna okazał zaświadczenie od psychologa, że nie jest uzależniony. Sąd "połknął haczyk", nie zadając sobie trudu sprawdzenia, czy aby psycholog nie jest znajomym męża; nie wyznaczył też bezstronnego biegłego i doprowadził do umorzenia postępowania. Żona znalazła się w osamotnieniu, bez możliwości odwołania się od wyroku (żona nie jest stroną w sprawie, stroną jest gminna komisja lub prokurator), a w konsekwencji picie męża stało się częstsze i bardziej wyniszczające. Rodzina ta żyje w przeświadczeniu, że pozostawiono ją samej sobie.
Czy w tym przypadku wolności obywatelskie rzeczywiście zostały naruszone? Pojawia się tu następne pytanie: czy powinniśmy interweniować również wtedy, gdy rodzina sobie tego nie życzy? Czy przeciwnie - mamy ingerować tylko, gdy jedna strona wyraźne nas do tego zachęci? A jeśli w grę wchodzi naruszanie interesu dzieci: czy wtedy też powinniśmy spokojnie czekać na rozwój wypadków?
Wróćmy jednak do trybu rozpatrywania wniosków: dalej komisja przesyła sprawę do biegłego z zakresu uzależnień, który przeprowadza badanie i orzeka o uzależnieniu oraz zalecanej formie leczenia. Wraz ze zwykle dwukrotnym wezwaniem osoby pijącej i ponownym odesłaniem akt do komisji trwa to ponad miesiąc. Wtedy jeśli osoba uzależniona zgłasza się, rozmawiamy z nią i często decyduje się ona na dobrowolne leczenie. Jednak na ogół alkoholik nie chce sie leczyć albo się nie zgłasza - pozostaje droga sądowa i przymus leczenia. Każdy człowiek zmotywowany do leczenia to wynik wysiłku wielu osób i wstęp do sukcesu. Nie uważamy jednak, że każdy, kogo nie udało się nakłonić, to nasza porażka - w tej pracy drobne kroczki są uznawane za sukcesy, a nieudane próby za normę.
Teoretycznie rola komisji kończy się wraz z przekazaniem akt do sądu, który po rozpatrzeniu sprawy "przymusza" do leczenia w sposób wskazany w opinii biegłego. I tu zaczyna się dramat oczekiwania. Oddział Odwykowy w Suwałkach przyjął zasadę (słuszną!), że nie można tworzyć grupy z samych pacjentów "przymusowych", bo opór byłby zbyt silny. Dlatego liczba skierowanych przez sąd nie może przekraczać 5 osób w 20-osobowej grupie. Ponieważ leczenie trwa około sześciu tygodni, w roku można przeprowadzić maksymalnie osiem edycji, w których dla pacjentów sądowych pozostaje do 40 miejsc, czyli co najmniej dwa razy za mało. Palącą potrzebą jest skrócenie kolejki oczekujących, inaczej idea przymusowego leczenia będzie tylko kpiną.
Osobną kwestią pozostaje sposób nadzoru sądu nad wykonaniem orzeczenia. Sąd powinien ustanowić kuratora, który będzie w jego imieniu sprawdzał, jak przebiega leczenie, i na bieżąco informował o ewentualnych nieprawidłowościach. Niestety sądy rzadko korzystają z takiego rozwiązania.
Podkomisja motywująca zajmuje się nakłanianiem do leczenia nie tylko alkoholika, ale i rodziny. Miejsc, do których może się udać osoba mająca w rodzinie kogoś, kto nadużywa alkoholu, jest wiele - nawiązaliśmy dobrą współpracę z wieloma instytucjami. Podziwiam zaangażowanie członków "mojej" komisji i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że staramy się przeprowadzić rozmowy z każdą osobą współuzależnioną i wskazać najlepsze rozwiązania, jakie mamy w naszej suwalskiej rzeczywistości.




logo-z-napisem-białe