Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

"Tutaj nie ma złodziei, tu są pacjenci"

Rok: 2002
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 5

Rozmowa z Ewą Chmurską, kierowniczką Działu Terapeutycznego dla skazanych uzależnionych od alkoholu w Areszcie Śledczym Warszawa Mokotów

- Nasi pacjenci to wyłącznie skazani, i to recydywiści, czyli mężczyźni wielokrotnie karani. Takie oddziały mają najbardziej zaostrzony system ochrony i w innych jednostkach cele są zamknięte przez cały dzień - u nas od porannego apelu (czyli mniej więcej od szóstej) do szóstej cele są otwarte i pacjenci mogą swobodnie przemieszczać się pomiędzy częścią mieszkalną i terapeutyczną. Maksymalna pojemność oddziału to 49 osób i od dawna jest on wypełniony w stu procentach. Mamy pacjentów z całej Polski.
Chcę dodać, że zdecydowanie zmniejszyła się średnia wieku pacjentów: siedem lat temu to było 45-50 lat, dzisiaj jest 30-35. Ci młodzi mężczyźni często są powiązani z różnymi grupami przestępczymi i akceptują przestępczy styl życia, w ogóle nie rozpatrując możliwości, że mogliby w życiu robić coś innego. Zgłaszają się na odwyk głównie po to, żeby nauczyć się pić mniej lub wcale i dzięki temu lepiej funkcjonować w światku przestępczym.
Kiedyś był to oddział dla osób uzależnionych od alkoholu, w tej chwili mamy wielu pacjentów z uzależnieniem krzyżowym: alkohol, narkotyki i leki psychotropowe, co niestety jest typowo więziennym uzależnieniem. Teraz dzieje się tak znacznie rzadziej, ale kilkanaście lat temu procedura postępowania z więźniami sprawiającymi problemy była taka: jeśli nie mógł spać, dostawał proszek, kiedy był zdenerwowany - również. Po kilku latach musiało wytworzyć się uzależnienie, a my mamy w kontrakcie warunek, że na czas leczenia pacjenci zrzekają się przyjmowania leków zmieniających świadomość, więc powstaje problem: terapia nie zawsze jest przyjemna, nie jest też łatwa, więc zaraz są zdenerwowani albo nie mogą spać i domagają się leków uspokajających. Nie dostają ich i wtedy oceniają nas: twierdzą, że jesteśmy bardzo niehumanitarni, bo każemy im się męczyć. Oczywiście staje się to tematem pracy terapeutycznej.

 Kto zgłasza i kwalifikuje pacjentów do terapii?
- Kieruje ich do nas zakład karny, w którym przyszły pacjent przebywa, decyzję o zgłoszeniu go podejmuje tamtejsza komisja penitencjarna, natomiast termin przyjęcia ustalamy my, bo mamy dosyć długą kolejkę. W tej chwili (w kwietniu 2002) jest to pierwszy kwartał przyszłego roku. Warunkiem przyjęcia do naszego oddziału jest stwierdzenie przez psychologa bądź psychiatrę faktu uzależnienia oraz spełnianie podstawowych wymogów umożliwiających realizowanie programu, który jest w znacznej części edukacyjny, a także wymaga uczestniczenia w grupie terapeutycznej. Muszą to więc być pacjenci, którzy słyszą i widzą, potrafią czytać i pisać, mają takie zaburzenia osobowości, które nie dezorganizują pracy grupowej, czyli nie są bardzo agresywni.
Kiedyś pacjent jeszcze w jednostce, która go kierowała, podpisywał kontrakt terapeutyczny, w tej chwili musimy sobie radzić również z pacjentami, którzy nie chcą się leczyć i twierdzą, że nie mają problemu alkoholowego, a tym samym nie podpiszą kontraktu terapeutycznego. Wobec tego nasz poprzedni program wymagał zmiany: stworzyliśmy dla nich 6-tygodniową grupę edukacyjną, gdzie dostarczamy wiedzy i w ten sposób staramy się motywować ich do włączenia się w podstawowy program terapeutyczny.
Na marginesie dodam: mamy taki komfort, że ten oddział nie jest przeludniony, co w polskim więziennictwie zdarza się rzadko. Ma nawet większy metraż od wymaganego, a cele są nieduże, najwyżej pięcioosobowe.

 Jaki jest program terapii?
- Przede wszystkim w leczeniu uzależnienia nie stosujemy żadnej farmakoterapii. Przerabiamy program Dwunastu Kroków, omawiamy je blokami, tak samo są ułożone wykłady. Najważniejszym celem leczenia jest praca nad Pierwszym Krokiem, czyli uznanie bezsilności wobec alkoholu i niekierowania własnym życiem.
Program podstawowy trwa trzy miesiące, zajęcia odbywają się od poniedziałku do piątku. Codziennie zaczynamy je o 8.30 od myśli przewodniej AA i medytacji z książki "24 godziny na dobę" [*], które rotacyjnie czytają przez trzy tygodnie kolejne grupy terapeutyczne, a w czwartym - terapeuci. Po medytacjach jest krótki wykład edukacyjny, najwyżej 20-minutowy. Dbamy o to, żeby był powiedziany językiem pacjentów (oczywiście bez przekleństw i gwary więziennej), żeby był dla nich czytelny. W swoim pierwszym wykładzie nie chciałam mówić zbyt prosto, bez naukowych ozdobników, długo się przygotowałam, przeczytałam mnóstwo książek. Pacjenci dziwnie mi się przyglądali, a po wykładzie dwóch przyszło do mnie: "Pani psycholog, nam się bardzo podobało, tylko proszę powiedzieć, co to znaczy «kontempluć»?".
Od 9.15 do 10.15 są grupy powykładowe, na których pacjenci poszerzają o własne doświadczenia to, co usłyszeli na wykładach. Od godziny 10.30 do południa toczą się albo grupy dodatkowe, prowadzone regularnie (w tej chwili mamy tzw. warsztaty uzdrawiającego oddechu), albo konsultacje indywidualne z prowadzącym terapeutą, którego ma każdy pacjent. Od 12. do 14. jest czas dla pacjentów: obiad, godzinny spacer zagwarantowany regulaminem.
Od 14.30 do 15.30 odbywa się grupa popołudniowa: pacjenci przedstawiają grupie swoje prace, które wynikają z ich indywidualnych programów terapii, i grupa albo je zalicza, albo nie zalicza; na tych zajęciach przedstawiane są też piciorysy - historie używania alkoholu i innych środków psychoaktywnych oraz wynikające z tego konsekwencje.
W piątek zamiast grupy porannej jest film edukacyjny. Ponieważ pacjenci często mają duże problemy z pamięcią, po wykładach i po filmach terapeuci przygotowują pytania i uczestnicy zajęć na nie odpowiadają. Filmy staramy się dopasować tak, żeby łączyły się z tematami wykładów z danego tygodnia.
W piątek od 11. do 12. mamy zebranie społeczności, na którym są wszyscy pacjenci i wszyscy terapeuci. Jest to czas na załatwianie w sposób konstruktywny problemów, jakie mają pomiędzy sobą, oraz na zgłaszanie skarg i zażaleń czy radości. Jeżeli takich spraw nie ma, jest przygotowany jakiś program rozrywkowy. Bawiliśmy się już różnie, łącznie z tym, że tańczyliśmy "Jezioro łabędzie". Każda z trzech grup terapeutycznych co tydzień przygotowuje społeczność i jest odpowiedzialna za jej prowadzenie, w czwartym tygodniu robimy to my, terapeuci. Staramy się nie wpadać w rutynę, świadomi tego, że modelujemy zachowania pacjentów. Na początku jest wielki opór, kiedy mają przedstawić na przykład jakąś bajkę, ale wkrótce okazuje się, że podczas naszych zabaw odkrywamy wiele talentów.
Dwa razy w tygodniu - w poniedziałki i czwartki od 17. do 18. - mamy mitingi AA. W sobotę zawsze dyżuruje jeden terapeuta i od 9. do 9.30 jest grupa wsparcia dla absolwentów programu. Część z nich zostaje na terenie aresztu w innych oddziałach i chodzą do pracy, albo do szkoły, bo postanowili uzupełnić wykształcenie. Dla nich to jest czas, żeby odreagować napięcia, które gromadzą się podczas pobytu na innym oddziale, albo jeszcze coś przepracować.

 Praca w takim programie musi iść w odwrotnym kierunku niż proces przystosowania się do rzeczywistości więziennej - zamykania się, osłaniania, utraty wrażliwości.
- Rzeczywiście, pacjenci, którzy mają za sobą wiele lat w izolacji, nauczyli się świetnie zakładać skorupę ochronną, bo tak jest im łatwiej nie czuć i nie dać się sprowokować. A u nas zaczynają zajmować się własnymi uczuciami. Na początku terapii są w stanie rozpoznać u siebie i nazwać może trzy-cztery uczucia, najczęściej to są złość, wściekłość i zadowolenie.

 To nie różni ich od pacjentów wolnościowych, z tym że po terapii muszą wrócić do rzeczywistości więziennej.
- Pracujemy nad tym, pokazujemy im na przykład racjonalną terapię emocji - uczą się pewnych procedur i mogą je stosować, jeśli chcą. To się udaje: zamiast się nakręcać, chociażby na to, że ktoś zwróci im uwagę, zdaniem funkcjonariuszy są w stanie spokojnie poradzić sobie z różnymi sytuacjami. Kiedy wracają po pobycie u nas do jednostki, gdzie byli wcześniej, są zdaniem funkcjonariuszy spokojni, bez agresji, daje się z nimi bez złości porozmawiać. Tego ich tutaj uczymy. Nieraz pacjent wpada do mnie i krzykiem domaga się czegoś, a wtedy ja mówię: "Usiądź spokojnie, po co od razu wrzeszczysz, spróbujmy porozmawiać, wszystko się da jakoś załatwić".

 Ważną częścią programu oddziału są mitingi AA.
- Dwa razy w tygodniu są organizowane tylko dla pacjentów naszego działu, natomiast co sobotę odbywa się miting ogólnopenitencjarny, czyli taki, w którym mogą uczestniczyć również - jeśli chcą - osoby przebywające na terenie aresztu poza naszym oddziałem. Dzięki dyrektorowi na te mitingi przychodzą też absolwenci naszego programu już z wolności, co bardzo mnie cieszy. Oczywiście najpierw muszą wykazać się tym, że tam też trzeźwieją. Nie jest tak, że pierwszym mitingiem, na który lecą po wyjściu, powinno być spotkanie tu, na Rakowieckiej. Mówię im: "Po co wracać w to samo miejsce, skoro jest tyle mitingów wolnościowych? Sprawdź, jak tam jest" - ale po jakimś czasie dyrekcja wyraża zgodę i mogą przyjść.
To jeden z silniejszych elementów oddziaływania na pacjentów, którzy czasem mówią: "A co ta Chmurska może wiedzieć o naszej chorobie, ona się wychowała w normalnych warunkach, nigdy nie piła, wyczytała w książkach jakieś mądrości i wydaje się jej, że tak można". Ale kiedy widzą chłopaków, którzy mają dokładnie takie same życiorysy, są z takiego samego środowiska i jednak potrafią trzeźwieć, może to być dla nich powód do refleksji.

 Pacjent powinien uznać siebie za alkoholika i to jest dla niego trudny proces.
- Zwłaszcza młodym pacjentom trudno zaakceptowaniu fakt, że naprawdę do końca życia nie mogą pić. Dyskutują, targują się, a po wyjściu na wolność myślą: "Tyle lat nie miałem alkoholu w ustach, już jestem zdrowy i jak wypiję jedno piwo, na pewno nie będzie problemu". Niestety, często kończy się to powrotem do więzienia. Bywa też, że nasi pacjenci dzwonią na oddział nie zawsze trzeźwi i można usłyszeć wypowiadane bełkotliwym głosem: "Co wyście mi na tym odwyku zrobili? Kiedyś piłem na wesoło, a teraz mi jakieś mechanizmy chodzą po głowie". Jeden z pacjentów - kiedy po zapiciu pojawił się drugi raz na leczeniu (nazywam takich "drugoroczniakami") - został zapytany przez osobę spoza oddziału: "Co panu dał ten Atlantis?", odpowiedział: "Jeszcze nie wiem, co mi dał, ale na pewno schrzanił mi komfort picia".

 Co dzieje się po zakończeniu programu?
- Pacjent, który kończy u nas program - czy to 1.5-miesięczny edukacyjny, czy 3-miesięczny podstawowy - podpisuje z terapeutą prowadzącym kontrakt na dwa lata (tzw. długoterminowy): terapeuta wyznacza mu zadania do realizacji po opuszczeniu naszego oddziału. Zawarcie kontraktu oznacza jednocześnie zobowiązanie do tego, że będzie się ten kontrakt raz na kwartał rozliczać z terapeutą prowadzącym: co zostało zrobione, a co nie. Każdy pacjent wychodzący od nas dostaje adres placówki odwykowej w rejonie swego zamieszkania, a kontakt z grupami AA ma zwykle nawiązany wcześniej, na mitingach w zakładzie karnym i na przepustkach.
Pacjenci są przewożeni do innych jednostek penitencjarnych, ale do dyspozycji mają telefony, listy, odwiedziny i muszę powiedzieć, że duży procent rozlicza zadania z kontraktu. Piszą, opowiadają, co się z nimi dzieje, dzwonią, przychodzą nawet z wolności ci, którzy już wyszli; nie możemy ich wpuszczać na teren aresztu, ale rozmawiamy w poczekalni.
Poza tym dwa razy w roku robimy spotkania w okolicach świąt Wielkiej Nocy i Bożego Narodzenia, zapraszamy wszystkich absolwentów, z którymi mamy jakikolwiek kontakt - i z wolności, i z zakładów karnych. Piszemy pisma do dyrektorów w jednostkach, gdzie oni przebywają, żeby im bądź pozwolili przybyć pod konwojem, bądź dali przepustkę. Dla mnie osobiście są to bardzo ważne spotkania: mam chwile zwątpienia, czy ta praca w ogóle ma sens, ale tracę wątpliwości, kiedy zobaczę tych chłopaków, których tu widziałam takich zabiedzonych, w ubrankach skarbowych, bo innych nie mieli, a teraz przychodzą na spotkania absolwentów w garniturach.

 Co dzieje się z absolwentami programu, kiedy jadą do innego więzienia?
- Wybieramy to miejsce według dwóch kryteriów: żeby byli jak najbliżej miejsca zamieszkania czy innego miejsca, gdzie mają bliskie osoby, oraz żeby w jednostce, do której jadą, działał przynajmniej ruch AA. W niektórych jednostkach psycholog organizuje grupy wsparcia, na przykład w Białej Podlaskiej spotykają się absolwenci nie tylko naszego programu, ale też innych oddziałów. Pocieszające jest to, że nasi pacjenci potrafią w nowym miejscu reaktywować grupę AA, która już umierała, ściągnąć na miting kogoś z Warszawy.

 W klasycznym programie Minnesota zespół powinien być interdyscyplinarny.
- Właśnie w takim zespole pracujemy: są psychologowie, pedagodzy, absolwenci resocjalizacji, trzeźwiejąca alkoholiczka. Dwa razy w tygodniu mamy zebranie zespołu - w czasie, kiedy pacjenci są na obiedzie i na spacerze. Wtedy terapeuta prowadzący przedstawia ocenę postępów pacjenta w leczeniu, pierwszą po trzech tygodniach jego pobytu na oddziale; w 5-6 tygodniu dyskutuje się nad indywidualnym programem terapii; po 8 tygodniach prezentowana jest druga ocena postępów - co pacjent zrobił w indywidualnym programie - i uzgadnianie modyfikacji tego programu. Wreszcie ocena końcowa, przed zakończeniem terapii, która zawiera zagrożenia i czynniki wspierające oraz zadania postawione przez terapeutę.
Myślę, że w leczeniu dużą rolę odgrywa relacja, jaką zespół ma z pacjentami. Sama oddzieliłam wyraźnie funkcję terapeuty od funkcji klawisza: sprawy administracyjne załatwiamy z wychowawcą, a terapeuci są w nie angażowani jak najmniej. Terapeuta ma się zająć terapią, jest odsunięty od karania, dyscyplinowania, nagradzania regulaminowego.
Ważne jest też i to, że wszyscy członkowie zespołu i pacjenci mówią sobie nawzajem na ty. Taką mamy umowę, oczywiście pytamy ich o zgodę. Generalnie godzą się, żeby zwracać się do nich po imieniu, natomiast niektórzy mają problem, żeby mówić tak do nas, i tych nie zmuszamy. Taki zwyczaj nie bardzo podobał się funkcjonariuszom pozostałych oddziałów: "Jak to, ze złodziejem być na ty?".

 Jaki jest stosunek służby więziennej do pacjentów?
- Dzięki przychylności dyrekcji i uzgodnieniom z działem ochrony dopracowaliśmy się tego, że mam wpływ na to, kto będzie tutaj pełnił służbę oddziałowego. Tak że w porze dziennej, kiedy jest najwięcej kontaktów z osadzonymi, mamy dwóch stałych oddziałowych, którzy zmieniają się co drugi dzień, wybranych i zaakceptowanych przeze mnie. Oni nie muszą znać się na chorobie alkoholowej, chociaż są szkoleni w tym kierunku, ale rozumieją, że pacjenci mogą być bardziej podenerwowani w wyniku pracy terapeutycznej. Muszą też akceptować zasady panujące w oddziale, na przykład jeśli pacjentom nie pozwalam przeklinać, to oddziałowym również nie wolno tego robić. Kiedy innym osobom z ochrony wymknie się na przykład "złodziej" do skazanego, wtedy zwracam im uwagę: "Tutaj nie ma złodziei, tu są pacjenci".

 Co Pani sądzi o skuteczności programu odwykowego?
- Oddział terapeutyczny jest jedną z bardziej zasadnych metod resocjalizacji, przecież skazany i tak pozostaje w więzieniu. A trudno oczekiwać daleko idących skutków, jeżeli jedynie siedzi w celi, dostaje posiłki, a obowiązki ma tylko takie, żeby dbać o porządek i przestrzegać regulaminu. Program terapeutyczny daje mu szansę na to, żeby się zmienić. Może myślałabym inaczej, gdybym nie miała z naszymi absolwentami kontaktu na wolności, ale kiedy pojadę do ośrodka Fundacji "Sławek" w Mieni (zob. s. 36-38 - przyp.red.) i pogadam z chłopakami, którzy jeszcze nie tak dawno byli więźniami, to widzę, że żyją zupełnie inaczej. I szkoda mi, że nikt nie prowadził badań, ilu skazanych wraca do przestępstwa po zwykłym siedzeniu, a ilu po oddziale terapeutycznym.
W 1998 roku zrobiłam badania absolwentów z pierwszych lat istnienia naszego oddziału (1993-1995) i okazało się, że 20% z nich przynajmniej przez rok nie wróciło do picia (założyłam, że wszyscy, którzy nie odesłali ankiet, piją), a 70% nie wróciło do zakładu karnego. Zdarza się też, że ktoś wyszedł na wolność, zapił, znowu trafił do ZK i chce przyjechać na terapię jeszcze raz. Niektórym dopiero powtórne przejście naszego programu umożliwia niewracanie do picia po kolejnym wyjściu.
[rozmawiała Anna Dodziuk]

[*] 24 godziny na dobę. Medytacje. Media Rodzina of Poznań 1995.

Z programu Działu Terapeutycznego
dla skazanych uzależnionych od alkoholu w Areszcie Śledczym Warszawa Mokotów
opracowanego przez Ewę Chmurską

Procedura oddziaływań wobec pacjentów
1. W pierwszym etapie wszyscy nowo przybyli pacjenci - zarówno ci, którzy wyrażają zgodę, jak i ci, którzy jej nie wyrażają - są włączani do pracy w tzw. grupie wstępnej. Jeden cykl grupy obejmuje 5 godzinnych spotkań, podczas których pacjenci zdobywają podstawową wiedzę na temat:
- specyfiki odbywania kary pozbawienia wolności w Dziale Terapeutycznym,
- zasad, jakie obowiązują w pracy grupowej,
- konstruktywnych reguł porozumiewania się,
- uzależnienia jako choroby
- rozpoznawania uczuć i radzenia sobie z nimi.
Pacjenci są diagnozowani pod kątem uzależnienia przez psychologa działu. Określa on także poziom motywacji pacjenta do leczenia i jego możliwości poznawcze.
2. Pacjenci, którzy wyrażają zgodę na leczenie, podpisują z psychologiem kontrakt terapeutyczny i są włączani do terapii grupowej w podstawowym programie leczenia, która trwa około 12 tygodni. Każdy z nich otrzymuje terapeutę prowadzącego. Opracowuje on - przy współudziale pacjenta - jego Indywidualny Program Terapeutyczny (IPT), w którym określa podstawowe problemy pacjenta, szczegółowe cele do zrealizowania podczas leczenia oraz zadania do wykonania (wraz z terminami realizacji). Ocena postępów pacjenta w leczeniu dokonywana jest przez terapeutę na posiedzeniach zespołu, również zmiany w IPT są omawiane zespołowo.
3. Pacjenci, którzy po zakończeniu grupy wstępnej nadal nie wyrażają zgody na leczenie i nie podpisują kontraktu terapeutycznego, nie są włączani do "kontraktowych" grup terapeutycznych. Uczestniczą w uproszczonych oddziaływaniach edukacyjno-motywujących, które trwają 1.5 miesiąca. Ich celem jest dostarczenie wiedzy na temat uzależnienia i konsekwencji wynikających z nieleczenia choroby, wytworzenie motywacji do uczestniczenia w podstawowym programie leczenia. Ta grupa pacjentów również obejmowana jest indywidualną opieką terapeutyczną; terapeuci prowadzący opracowują dla nich IPT oraz rozliczają w trybie indywidualnym z wykonania zadań. Wobec pacjentów, którzy ustawicznie ignorują zalecenia terapeuty i nie podporządkowują się im, mogą być wyciągane konsekwencje dyscyplinarne.
4. Pacjenci, którzy w wyniku uczestnictwa w grupie edukacyjnej zadeklarują chęć udziału w programie podstawowym, mają taką możliwość, oczywiście po podpisaniu kontraktu terapeutycznego i decyzji zespołu terapeutycznego. Terapeuta prowadzący rozszerza wówczas IPT tego pacjenta.

Zasady kierowania do działu
Procedura kwalifikacji jest realizowana w jednostce kierującej. Warunkiem przyjęcia pacjenta do leczenia jest diagnoza uzależnienia. Do programu - ze względu na jego specyfikę oraz warunki odbywania kary pozbawienia wolności (cele otwarte w porze dziennej) - nie powinni być przyjmowani skazani: upośledzeni umysłowo, o zaburzeniach osobowości, uniemożliwiających udział w terapii grupowej (agresywni lub ze skłonnościami do depresji), którzy swoim zachowaniem mogliby stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa w dziale - wymagana jest zwiększona samodyscyplina i kontrola.
Przeciwwskazaniem do leczenia są również zaburzenia wzroku i słuchu, uniemożliwiające czytanie, pisanie lub udział w zajęciach terapeutycznych, a także konieczność stałego podawania leków zmieniających świadomość.

Założenia programu realizowanego w Dziale Terapeutycznym
1. Pacjent może powstrzymać się od picia alkoholu.
2. Pacjent posiada w obrębie własnej osobowości potencjalne możliwości dokonania zmian w życiu.
3. Izolacja więzienna jest sytuacją kryzysową i u osoby uzależnionej może wzbudzić motywację do zmiany dotychczasowego stylu życia.
4. W leczeniu nie stosuje się środków farmakologicznych, a program opiera się na oddziaływaniach psychokorekcyjnych.
5. Pacjenci podejmujący leczenie na ogół nie posiadają rzeczywistej motywacji do leczenia, ma ona charakter instrumentalny i w związku z tym pierwszy etap pracy powinien koncentrować się na motywowaniu.

Cele programu
1. Dostarczenie wiedzy na temat choroby alkoholowej.
2. Stworzenie warunków do zapoczątkowania procesu identyfikacji z chorobą i zaakceptowania utraty zdolności do kontrolowanego picia alkoholu.
3. Wytworzenie rzeczywistej motywacji do zmiany poprzez pokazanie destrukcji alkoholowej (szkód poniesionych z związku z piciem).
4. Zdobycie umiejętności konstruktywnego wyrażania emocji.
5. Nauczenie się możliwie wczesnego rozpoznawania działania psychologicznych mechanizmów uzależnienia.
6. Nauka sposobów rozbrajania tych mechanizmów.
7. Nabycie przez pacjenta umiejętności komunikowania się i zwracania o pomoc.
8. Kształtowanie u pacjenta pozytywnego obrazu samego siebie.

Metody i techniki
 Terapia uzależnień, zwłaszcza na początku, musi być dyrektywna. Zanim pacjent zmieni swój sposób myślenia i przeżywania, musi dokonać zmian w zachowaniu. Obowiązkiem terapeuty jest również dbanie o kontakt z pacjentem i dawanie mu wsparcia.
1. Terapia grupowa:
 grupy edukacyjno-zadaniowe - poszerzają wiedzę o uzależnieniu od alkoholu, umożliwiają autodiagnozę, zidentyfikowanie się z chorobą, nabywanie tożsamości alkoholika;
 grupy zadaniowe - pacjenci realizują zadania zlecone przez terapeutów w kontakcie indywidualnym.
Program podstawowy (grupy edukacyjno-zadaniowe i zadaniowe) jest rozszerzony o grupy dodatkowe: Trening Asertywnych Zachowań Abstynenckich, grupę planowanie realnych celów w życiu, grupę zapobiegania nawrotom picia, grupę rozwoju duchowego, grupę pracy nad złością.
2. Wykłady edukacyjne - treści związane z istotą choroby, ale także uwzględniające zalecenia i wskazówki co do zmiany jakości życia. Wykłady nie mają charakteru szkolnego, ich zadaniem jest pobudzić pacjenta, przywołać doświadczenia z jego życia.
3. Projekcje filmów edukacyjnych oraz specjalnie dobranych przez zespół filmów fabularnych, dotykających problematyki uzależnień.
4. Konsultacje indywidualne - służą zindywidualizowaniu pracy z pacjentem.
Równocześnie pacjent uczestniczy w mikroedukacji, w zebraniach społeczności oraz mitingach AA.

W pracy z osobami uzależnionymi można wyodrębnić stałe etapy, zgodnie z którymi realizowany jest proces terapeutyczny:
1. dostarczenie wiedzy o chorobie alkoholowej, dzięki której pacjent może dokonać autodiagnozy;
2. autodiagnoza poprzez rozpoznanie objawów i mechanizmów własnego uzależnienia;
3. konfrontacja pacjenta z dotychczasowym sposobem myślenia, zachowania, przeżywania - nacisk musi być położony zwłaszcza na destrukcję alkoholową;
4. stworzenie okazji do podjęcia decyzji o zmianie sytuacji, która była przedmiotem konfrontowania;
5. ćwiczenie alternatywnych form zachowania, myślenia, przeżywania.

Zebrania zespołu. Dwa razy w tygodniu podczas zebrań omawiane są postępy poszczególnych pacjentów w leczeniu, podejmowane decyzje co do zakwalifikowania pacjenta do terapii, wycofania lub wpisania na listę pacjentów oczekujących na wcześniejszy wypis. Na zebraniach są też omawiane sprawy bieżące oraz przygotowywane propozycje na Komisję Penitencjarną. Wszystkie decyzje dotyczące procesu terapeutycznego są podejmowane zespołowo.



logo-z-napisem-białe