Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Jak mamy rozumieć przemoc?

Hanna Dorota Sasal

Rok: 2005
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 2

List otwarty do prof. Jerzego Mellibrudy z 15 grudnia 2004

Szanowny Panie Profesorze,
Do napisania tego listu zainspirował mnie udział w IX Ogólnopolskiej Konferencji Przeciw Przemocy w Rodzinie 1-3 grudnia 2004, a także rozmowy prowadzone z jej uczestnikami. Chciałabym podzielić się kilkoma spostrzeżeniami, które mają - moim zdaniem - fundamentalne znaczenie w przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Już od dłuższego czasu obserwuję (a wiem po rozmowach z uczestnikami konferencji, że nie tylko ja) bardzo niepokojące zjawiska w rozumieniu przemocy. Są to przekonania rozpowszechniane głównie przez pracowników Ogólnopolskiego Pogotowia "Niebieska Linia".
- Przemoc w rodzinie jest "uwikłaniem w przemoc", a uczestnicy tego dramatu to nie ofiara i sprawca, lecz "osoby uwikłane w przemoc". W języku polskim "uwikłać" oznacza "wciągnąć, wplątać podstępnie" (Słownik poprawnej polszczyzny. PWN, Warszawa 1980, s.839). Takie rozumienie przemocy stawia na równi ofiary - w tym maltretowane dzieci! - i sprawców, nadając im jednakowy status "osób uwikłanych", oraz sugeruje, że na przykład gwałty, pobicia, wykorzystywanie seksualne dziecka przez członka rodziny nie jest tak jednoznacznie przestępstwem, jak podobne czyny popełnione przez osoby obce. Poza tym "uwikłanie w przemoc" (przypominam: wciąganie, podstępne wplątanie) jest sprzeczne z definicją przemocy w rodzinie, którą od lat posługujemy się przy rozumieniu i rozpoznawaniu tego zjawiska, a mianowicie, że przemoc to działanie intencjonalne i ukierunkowane, skierowane przeciwko osobom słabszym i zależnym, naruszające ich prawa i dobra osobiste oraz powodujące szkody.
- Należy odejść od używania terminów "ofiara" i "sprawca" na rzecz określeń "osoba doznająca przemocy" i "osoba stosująca przemoc". W uzasadnieniu pada argument, że osoby te "nie posiadają osobowościowej cechy upoważniającej do przyklejania im etykietki: jest ofiarą lub sprawcą przemocy". Jest to cytat z rozdawanego uczestnikom konferencji poradnika "Jak pracować z osobami stosującymi przemoc" autorstwa Luisa Alarcona, Tomasza Świtka i prawniczki Aleksandry Kowalak, wydanego przez Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" (Warszawa 2004, s.6).
Tu pozwolę sobie ponownie powołać się na Słownik poprawnej polszczyzny (s. 449): w języku polskim ofiara to "osoba ulegająca czyjejś przemocy, bezbronna wobec kogoś, czegoś", a nie określenie cechy osobowości. Taka żonglerka słowna (bo ofiara rzeczywiście doznaje przemocy, a sprawca rzeczywiście ją stosuje) jest nie tylko udziwniona, ale i trudna w percepcji. Przypomina to sytuację na przykład taką: rezygnujemy z pisania na pojemniku z cyjankiem słowa "Cyjanek", zrozumiałego dla większości ludzi, na rzecz sformułowania, które lepiej go naszym zadaniem charakteryzuje: "Związek chemiczny o zapachu gorzkich migdałów i właściwościach trujących, mogący w przypadku nieprawidłowego użycia spowodować śmierć".
- Celem programów pomocy dla sprawcy przemocy powinno być uczenie go innych sposobów wywierania wpływu, tak by mógł swoje cele osiągać bez używania przemocy. Z elementarnej wiedzy o przemocy w rodzinie wynika, że celem sprawców jest sprawowanie władzy i kontroli nad swoimi ofiarami. Aż strach pomyśleć, że komuś mogło przyjść do głowy uczenie ich pozaprzemocowych sposobów wymuszania posłuszeństwa.
- Ze sprawcą przemocy w rodzinie przychodzącym na terapię nie można zawierać kontraktu na niestosowanie przemocy, ponieważ "to, co jest celem terapii, nie może być stawiane jako jej warunek". Szczególnie niebezpieczne jest przyzwolenie ze strony terapeutów na stosowanie przemocy wobec ofiar, a sprytny sprawca natychmiast to wy korzysta jako usprawiedliwienie swoich czynów. We wszystkich znanych mi programach pracy ze sprawcami, których skuteczność jest potwierdzona odpowiednią ewaluacją, warunkiem uczestnictwa w terapii jest zaprzestanie przemocy wobec bliskich, a w przypadku jej wystąpienia wyciągane są natychmiastowe konsekwencje. Priorytetem zawsze, nawet w programach dla sprawców, jest dobro i bezpieczeństwo ofiar.

Chciałabym wrócić do sprawy wspomnianego poradnika "Jak pracować z osobami stosującymi przemoc". Otóż dziwi mnie, że jego autorzy nie podają żadnych informacji o liczbie sprawców przemocy, którzy ukończyli prowadzony przez nich program, ani o ewaluacji tego programu. Znacznie uwiarygodniłoby to ich pracę i pozwoliło ocenić, czy rzeczywiście proponowana metoda przyniosła efekty. Tym bardziej, że prezentowane na konferencji dane o liczbie konsultacji przeprowadzonych w pogotowiu "Niebieska Linia" obejmują łącznie ofiary i sprawców, ponieważ jedni i drudzy są klientami. Na pytanie zaś: "Ilu konsultacji udzielono sprawcom przemocy?", pracownik pogotowia odpowiedział, że nie jest w stanie udzielić takiej informacji.
Myślę, że z korzyścią dla publikacji byłoby zwrócenie się o konsultację merytoryczną do osoby uznanej za autorytet w dziedzinie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Wówczas zapewne udałoby się uniknąć kompromitujących tę publikację stwierdzeń takiego typu, jak w rozdziale "Relacje, w których występuje przemoc", gdzie na temat układu pomiędzy dorosłymi dziećmi a starzejącymi się rodzicami możemy przeczytać: "Ten układ wskazuje na pewną patologię życia rodzinnego. Dorosłe dzieci (przez wiele lat katowane, maltretowane i poniżane) w wyniku zmiany układu sił przyjmują latami podpatrywaną (a często wymarzoną) rolę oprawców. W ten sposób następuje swoiste uregulowanie rachunków z przeszłości. Wydaje się, że to jest naturalna konsekwencja treningu w stosowaniu przemocy". Uznanie z założenia ofiar przemocy za wcześniejszych sprawców?! Tego rodzaju generalizacja wydaje się bezmyślna, wysoce niesprawiedliwa i szkodliwa. Jeszcze jedna uwaga na temat tego poradnika. Z wielu względów, w tym także kulturowych i merytorycznych, jest dla mnie zrozumiała szczególna troska obydwu panów autorów, którzy pracują w Pogotowiu dla Ofiar Przemocy w Rodzinie ze sprawcami przemocy (czy jak wolą OSP-ami, czyli osobami stosującymi przemoc - skrót używany w poradniku), o zrozumienie sprawców, jak również o ich bezpieczeństwo i dobre samopoczucie. Jednak podejmowanie wspólnie ze sprawcą przemocy decyzji zawiadomienia organów ścigania o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu wydaje mi się co najmniej grubą przesadą. Tymczasem w ulotce informacyjnej dla klientów placówki (zamieszczonej w poradniku na s.81 jako załącznik nr 5) w pierwszym akapicie "Poufność informacji" w punkcie trzecim czytamy: "Jeżeli w trakcie spotkania nasz pracownik dowie się o przestępstwie ściganym z urzędu, jest zobowiązany zawiadomić o tym fakcie odpowiednie służby. [...] Zawsze w takich sytuacjach decyzję staramy się podjąć wspólnie z naszym klientem". Mamy więc pytać kogoś, kto popełnia przestępstwo zagrażające zdrowiu i życiu osób od niego słabszych, o zgodę na zawiadomienie organów ścigania?!
Być może udałoby się uniknąć tego merytorycznego zamieszania czy "uwikłania", gdyby było jasne, czyje tak naprawdę interesy reprezentuje Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia". Nie ulega wątpliwości, że programy korekcyjne czy terapeutyczne dla sprawców przemocy w rodzinie są niezbędne, ale może nie w tym samym miejscu, gdzie pomaga się ofiarom przemocy. Nie wątpię, że sprawcy chętnie sprawdzą, dokąd chodzą ofiary i co robią, chętnie też przyjdą raz czy dwa na spotkanie z psychologiem, chociażby po to, żeby uzyskać potrzebne do sądu lub dla kuratora zaświadczenie o zgłoszeniu się na terapię do... Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, opatrzone stosownymi pieczęciami. A ofiary przychodzące po pomoc ciągle narażone są na spotkania ze sprawcami, nawet w miejscu, gdzie ich bezpieczeństwo powinno być rzeczą najważniejszą. Taka sytuacja rzeczywiście sprzyja uwikłaniu w przemoc, szczególnie osób pomagających.
Szanowny Panie Profesorze, zwracam się do Pana jako uznanego autorytetu w dziedzinie przeciwdziałania przemocy w rodzinie, twórcy i inspiratora wielu szkoleń i działań na rzecz przeciwdziałania przemocy w rodzinie, których nie sposób tu wymienić (w tym Ogólnopolskiego Pogotowia "Niebieska Linia" oraz Studium Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie) o wyrażenie swojej opinii na temat poruszanych przeze mnie kwestii. Chodzi mi głównie o założenia ideologiczne i teoretyczne dotyczące definiowania przemocy w rodzinie, ofiary i sprawcy przemocy, a także zasad, jakich powinniśmy się trzymać w programach pomocowych.
Niestety, na grudniowej konferencji podjęcie dyskusji merytorycznej na poruszane przeze mnie tematy nie było możliwe, ponieważ nie zjawił się tam nikt z kierownictwa pogotowia "Niebieska Linia", co zdarzyło się po raz pierwszy w historii tej instytucji. Dyskutowaliśmy bardzo żywo w kuluarach, ale nie mogliśmy uzyskać jednoznacznej odpowiedzi: czy wyrażane opinie i stanowisko pogotowia na temat przemocy są opiniami i stanowiskiem także kierownictwa Instytutu Psychologii Zdrowia, którego częścią jest pogotowie? Ta informacja oraz wyrażenie stanowiska przez Pana Profesora są nam potrzebne do ustalenia, czy tak samo lub przynajmniej podobnie rozumiemy zjawisko przemocy w rodzinie, kierunki i metody jej przeciwdziałania. Dla wielu osób zajmujących się pomocą dla ofiar i sprawców jest to konieczne do podjęcia decyzji, czy i w jakim zakresie możliwa jest współpraca z Instytutem Psychologii Zdrowia.

Hanna Dorota Sasal
mgr profilaktyki społecznej i resocjalizacji, współautorka procedury interwencji wobec przemocy w rodzinie Niebieskie Karty, autorka "Przewodnika do procedury interwencji policji wobec przemocy w rodzinie Niebieskie Karty", laureatka Złotego Telefonu z 1999 roku (wyróżnienia dla osób szczególnie zasłużonych w przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie), certyfikowany specjalista w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie.

PS. W publikacji "Jak pracować z osobami stosującymi przemoc" z dużym zdziwieniem odnalazłam obszerne fragmenty, dosłownie przepisane z "Przewodnika do procedury interwencji policji wobec przemocy w rodzinie Niebieskie Karty" mojego autorstwa, wydanego przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w 1998 roku: strony 32-34 w poradniku (sygnowanym przez Luisa Alarcona, Tomasza Świtka i Aleksandrę Kowalak) to dosłowne cytaty ze stron 49-54 mojej książki. I chociaż przewodnik napisany przeze mnie ma charakter szkoleniowy, jest przeznaczony do szerokiego rozpowszechniania i mają prawo z niego korzystać wszyscy zainteresowani, to jednak dobry obyczaj nakazuje przy dosłownym przepisywaniu tego, co było publikowane wcześniej, zaznaczyć cytat i podać źródło. Autorzy poradnika nie tylko tego nie zrobili, ale nawet nie zamieścili w bibliografii informacji o wykorzystaniu tej publikacji.



logo-z-napisem-białe