Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Drogi zdrowienia. Ruch Anonimowych Alkoholików i terapia uzależnienia

Magdalena Ilnicka

Rok: 2003
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 4

Wydaje się, że porównanie podejścia AA-owskiego i terapii uzależnienia można zacząć od miejsca, gdzie się spotykają, czyli od pijącego alkoholika, który zgłasza się po pomoc. Wspólne dla obydwu jest przekonanie, że alkoholizm jest chorobą nieuleczalną, a nieleczony - śmiertelną.
Jakie zadania stoją przed alkoholikiem, który postanowił się leczyć? Najprościej można ująć je tak: a) mu- si przestać pić, czyli podjąć abstynencję; b) utrzymać ją; c) poprawić jakość swego życia, rozwiązując bieżące problemy życiowe; d) dążyć do osobistego rozwoju. Wymienione zadania - wyznaczające kolejne fazy zdrowienia - będą osią organizującą porównanie podejścia AA i terapii uzależnienia.

Zaprzestanie picia,
podjęcie abstynencji

Przerywanie picia, cierpienie, a nieraz koszmar objawów odstawienia, przysięgi składane sobie i światu, że "to już ostatni raz" - to element choroby alkoholowej. Przychodzi jednak ten dzień i ten kieliszek, który jest końcem picia, a początkiem zdrowienia. Z piciorysów pacjentów [1], które są stałym elementem mitingów AA, jak również wielu programów terapeutycznych, możemy dowiedzieć się, co było dla nich punktem zwrotnym czy też - jak mówi się w AA - dnem, którego trzeba sięgnąć, żeby zdecydować się na rozstanie z alkoholem. Dno jest synonimem ostatecznego upadku i klęski życiowej, po których alkoholik może już tylko umrzeć albo wytrzeźwieć.
Dno dla każdego jest inne i nikt - jak głosi AA - nie jest w stanie wytłumaczyć niczego alkoholikowi, zanim ten dna nie osiągnie. "Nie łudźmy się, że przeciętny alkoholik, bezgranicznie zapatrzony w siebie, podda się rygorom leczenia, dopóki nie uzna, że musi się im poddać, aby ratować własne życie" - czytamy w broszurze "12 kroków i 12 tradycji AA", w rozdziale interpretującym Pierwszy Krok. I dalej: "Pod pręgierzem nałogu, nie inaczej, trafiamy do AA i dopiero tam uświadamiamy sobie tragiczną istotę naszej sytuacji. Wtedy i tylko wtedy pozwalamy się przekonać i jesteśmy skłonni słuchać z taką otwartością umysłu, z jaką słuchają umierający. Stoimy gotowi, by uczynić wszystko, co będzie mogło uwolnić nas od bezlitosnej obsesji".
Tak więc AA proponuje, aby czekać aż do chwili, gdy alkoholik z własnej inicjatywy zacznie szukać ratunku, i to ratunku przed śmiercią, a nie "tylko" pomocy. Członkowie wspólnoty mówią wyraźnie, że detoksykacja szpitalna, mająca uchronić pacjenta przed najbardziej dramatycznymi objawami abstynencyjnymi, jest tylko "uzdatnieniem go do dalszego picia".
Zarówno życie, jak i szansa na zdrowienie alkoholika zgodnie z tą ideologią zdaje się być w rękach Siły Wyższej. Wspólnota AA jest więc głównie ofertą dla tych, którzy zdecydowali się zmienić swoje życie "leżąc na obu łopatkach w walce o kontrolę nad piciem". Jej członkiem może człowiek zostać - przynajmniej z założenia - tylko w wyniku własnej decyzji, świadomy miejsca i celu, z którym się zgłasza. W podejściu terapeutycznym ten sam moment - przerwanie picia i chwila zgłoszenia się do placówki odwykowej - najczęściej związane są z jakimś przymusem zewnętrznym lub postrzeganym jako zewnętrzny przez pacjenta.
Co zatem można w terapii odwykowej zrobić, aby umotywować alkoholika do leczenia? Skonfrontować z rzeczywistością w myśl przekonania, można będzie "zastąpić życie" w przyspieszeniu momentu, kiedy osoba pijąca osiągnie dno. W tym ujęciu dno rozumiane jest jako zbiór przedstawionych równocześnie konsekwencji picia, co ma pozwolić pacjentowi na dokonanie odkrycia, jak daleko posunęła się jego choroba.
Czym na tym etapie różnią się oba podejścia? Wydaje się, że AA - bardziej skłonne postrzegać człowieka jako zdeterminowanego przez los - praktycznie nie podejmuje prób przejęcia odpowiedzialności za czyjeś życie. Kimś, kto nie uważa alkoholu za swój problem, AA nie zajmuje się prawie wcale, natomiast lekarze i psychologowie wierzą w możliwość zbudowania motywacji w wyniku kontaktów z terapeutą.
Następnym problemem jest pomoc w przechodzeniu przez objawy abstynencyjne oraz stosunek do realnej i obiektywnie często bardzo trudnej sytuacji życiowej. AA proponuje praktycznie nieograniczony czas rozmawiania ze sponsorem (osobą opiekującą się nowicjuszem, doświadczonym AA-owcem), udział w mitingach, na których będzie przerabiany Pierwszy Krok, czyli możliwość wysłuchania, jak inni alkoholicy rozpoczynali trzeźwienie. Na mitingu dostanie też nowicjusz szklankę herbatę, nalaną do połowy, aby drżącymi rękami nie rozlał wrzątku, i propozycję deklaracji "dzisiaj nie piję".
"Dzisiaj", a nie "od dzisiaj" czy "już nigdy". Jakie informacje dostaje w ten sposób początkujący w trzeźwości, alkoholik? Najważniejsza to nadzieja - na to, że można żyć inaczej, bez alkoholu i wstydu. Świadczą o tym opowieści obecnych na mitingu: już to przeszli, wytrzymali i żyją. Symboliczna niepełna szklanka jest informacją: "Nie ma co kłamać i kręcić, wiemy i widzimy, jak się czujesz. Nie będziemy udawać, że z tobą wszystko w porządku - i mimo to, akceptujemy cię i jesteś jednym z nas" [2]. Nikt nie powie alkoholikowi na mitingu, że jest alkoholikiem, nie da mu szansy na potraktowanie tego jak ataku, na obronę i ucieczkę. Jednak wielu obecnych swoje wypowiedzi zacznie od słów: "Ja, Jurek-alkoholik...".
A jaką ofertę dostaje na tym etapie alkoholik w ośrodku odwykowym? Dominuje tam informacja o chorobie alkoholowej, przekonanie, że jest to okres, w którym najważniejsza jest abstynencja. W większości stacjonarnych placówek jest to czas bez przepustek - okres fizycznego odizolowania od pokus alkoholowych. Jakie racje za tym przemawiają? Otóż po detoksykacji pacjent staje przed koniecznością zobaczenia, jakie straty w jego życiu spowodowało picie i stan ten najczęściej jest tak dramatyczny, że wymaga ochrony. Ale równolegle z przyrostem wiedzy o chorobie ma wzrastać możliwość wzięcia na siebie odpowiedzialności za leczenie.
Wywiady i kwestionariusze, proponowane w pierwszej fazie terapii, mają uzmysłowić pacjentowi, jak całościowa jest choroba alkoholowa. Stoi za tym informacja, że terapeuta skłonny jest wraz z pacjentem zająć się naprawą całego jego życia.
Podsumowując: w obydwu porównywanych podejściach do pacjenta na etapie zaprzestawania picia dominuje przekonanie, że niezbędne jest przełamanie wstydu i nadzieja na to, iż leczenie może się udać. Najistotniejszą różnicą wydaje się nastawienie do detoksykacji. Za przekonaniem psychologów, a zwłaszcza lekarzy, że pacjenta trzeba odtruwać, stoją wartości, na których opiera się medycyna w ogóle, takie jak "życie najwyższym dobrem" czy "obowiązkiem lekarza jest nieść ulgę cierpiącemu". Tak więc podaje się środki najpierw odtruwające, a potem uspokajające i wzmacniające, co - jak twierdzą AA-owcy - nie pozwala dotknąć dna i rozpocząć trzeźwienia.
Przeciwko odtruwaniu i hospitalizacji na tym etapie przemawia wiele przykładów alkoholików, którzy odtruwają się szpitalnie parę razy do roku. Po stronie argumentów za takim postępowaniem jest ilość zgonów i samobójstw w czasie delirium i w ostrym zespole abstynencyjnym oraz przekonanie, że lekarz ma ratować życie pacjenta, a nie decydować, co jest dobre dla niego na przyszłość.
Drugą znaczącą różnicą jest część Drugiej Tradycji AA, która głosi: "Nasi przewodnicy są tylko zaufanymi sługami, oni nami nie rządzą". W praktyce różnica tkwi w przesłaniu, które w sformułowaniu AA mówi: "Uwierz w program i Boga", a w ujęciu terapii uzależnienia brzmi: "Jesteś tak chory, że nie możesz tej choroby zobaczyć, dlatego uwierz ludziom (terapeutom), którzy wiedzą lepiej, co jest dla ciebie dobre na tym etapie".

Utrzymanie abstynencji

I osoby pracujące w lecznictwie odwykowym, i Wielka Księga AA twierdzą zgodnie, że pierwszy okres trzeźwienia - trwający około roku, a nie mniej niż pół roku - musi być poświęcony głównie temu, jak utrzymać abstynencję. Jest to czas, w którym każda próba zajmowania się naprawianiem swego życia od strony materialnej czy prostowaniem kontaktów ze światem może skończyć się "zapiciem".Wyjaśniając funkcjonowanie pacjenta w tym okresie terapeuci twierdzą, że został wyłączony sztuczny stymulator emocjonalny, a przez długie lata picia nie wytworzyły się w ogóle lub zostały zapomniane naturalne sposoby wpływania na stan swoich uczuć poprzez zmienianie życia. Wstępny okres trzeźwienia potrzebny jest na zdiagnozowanie sytuacji najbardziej skłaniających do picia, na nauczenie się radzenia sobie w takich sytuacjach, na trenowanie umiejętności odmawiania alkoholu w miejscach, gdzie do niego namawiają.
Tak więc pierwszym etapem psychologicznej pracy nad sobą miałoby być zrozumienie siebie w aspekcie swojej choroby, umiejętność przeciwstawiania się jej nawrotom, pogodzenie się z jej nieodwracalnością. Ważnym zadaniem tego etapu jest budowa życia towarzyskiego i grupy wsparcia czy też miejsc, gdzie alkoholik może liczyć na rozumną i świadomą pomoc w chwili, gdy natrafi na trudności życiowe. Jasne jest, że pomoc taką można otrzymać głównie wśród ludzi z tym samym problemem. Stąd też wskazaniem terapeutycznym w tym okresie jest uczestniczenie w pracy klubu abstynenta czy w grupie wsparcia.
Co proponuje na tym etapie program Anonimowych Alkoholików? Po pierwsze - realizację pierwszych trzech kroków AA i próbę przerobienia czwartego. Zasada, z której wyrosła i w oparciu o którą rozwija się wspólnota AA, głosi, że "nie zdobędzie wytrwałej siły ten, kto już na samym początku nie uzna się za całkowicie pokonanego"[3]. Rozumienie tego na pozór paradoksalnego stwierdzenia pokazuje nam realną drogę, proponowaną przez AA. Jest to droga prawdy, która jakkolwiek by nie była trudna, ma być narzędziem "leczenia się" alkoholika w AA. Aby się na tę prawdę odważyć i w trakcie jej realizacji nie sfałszować, proponują Anonimowi Alkoholicy na początek uznanie swojej ułomności i ograniczoności. Ograniczoność ta rozumiana jest w myśl ideologii AA jako słabość człowieka chorego i jako słabość człowieka w ogóle.
Dalszą ofertę, wynikającą z Drugiego Kroku, można rozumieć tak: "Jeżeli już uznałeś, że nie możesz sam kierować swoim życiem w całości, że to nie w twoich rękach leży twoja choroba, to uznaj też, że nie w twoich rękach leży powrót do zdrowia i powierz swoje życie Bogu". Przerabianie Drugiego Kroku pozwala pacjentowi nie tracić energii na zbędną w tym okresie szamotaninę wewnętrzną, nie zużywać bardzo jeszcze ubogich sił dla rozumienia, dlaczego tak jest w moim życiu albo co trzeba robić; sugeruje, żeby nawet nie próbować naprawiania strat czy krzywd wyrządzonych innym. Znaczenie psychologiczne (acz może to pewne uproszczenie, gdy chodzi o wiarę w Siłę Wyższą) jest proste: utrzymuj abstynencję i uwierz, że ci to pomoże.
Nie wytworzyły się jeszcze nowe sposoby działania i życia. Mamy tu zatem do czynienia z propozycją dania sobie czasu po prostu po to, aby żyć, i oparcia się o siłę, która realnie może pomóc. Temu służy Drugi i Trzeci Krok. Czwarty Krok, kończący ten etap, jest próbą zbliżenia się przez alkoholika - silniejszego już i spokojniejszego - do poczucia winy wynikającego z czynów popełnionych w pijanym życiu. O ileż łatwiej i prościej jest przebaczyć sobie i uczciwie powiedzieć o swoich przewinieniach w chwili, gdy człowiek uznał się już za bezsilnego, a zarazem uwierzył, że może być uczciwy i że jakaś wielka i dobra siła wspomaga jego drogę.
Na tym etapie praktyczne różnice w oddziaływaniu wynikającym z obydwu podejść są niewielkie. Oba nurty widzą wartość w częstych i intensywnych kontaktach z terapią czy grupą, oba podejścia uważają za niezbędne utrzymywanie uwagi pacjenta głównie przy abstynencji. Podobnie widziane jest niebezpieczeństwo skoncentrowania się na nadrabianiu strat materialnych czy naprawianiu rodziny. Można powiedzieć, że w tej fazie zdrowienia podobieństwo obu podejść polega na tym, iż alkoholik ma zajmować się tylko sobą i swoim trzeźwieniem, które ma być najważniejszą sprawą w jego życiu.
Podejście terapeutyczne wspomagane jest specjalnymi technikami, takimi jak trening asertywności w odmawianiu picia czy praca nad nawrotami, która uwrażliwia pacjenta na jego specyficzne zachowania, będące objawami zbliżającego się zapicia. Obie koncepcje zalecają, aby nie kontaktować alkoholika w tej fazie ze źródłami silnych emocji, dając mu tym samym czas na opanowanie naturalnej tu chwiejności emocjonalnej. Terapeuta będzie jednak małymi krokami uczył kierowania własnym trzeźwieniem, a w efekcie życiem; AA-owiec natomiast będzie zmierzał do tego, aby jego młodszy stażem abstynenckim kolega raczej Bogu niż sobie czy innym ludziom powierzył swój los.
Jest różnicą zasadniczą i nie do pominięcia, że alkoholik trzeźwiejący w grupie AA może w końcówce tego etapu powiedzieć: "Żyję dzięki temu, że powierzyłem swoje życie Bogu", a pacjent w podobnej fazie terapii stwierdzi raczej: "Żyję, bo wreszcie wziąłem swoje życie w swoje ręce".

Poprawa jakości życia

Ta faza trzeźwienia alkoholika nie jest już bezpośrednio związana z piciem czy utrzymywaniem abstynencji, lecz skupia się na odbudowie często zrujnowanego życia emocjonalnego i rodzinnego. Doświadczenie uczy, że zbyt długie zajmowanie się sobą i swoją abstynencją jest dla pacjenta równie niebezpieczne, jak zbyt wczesne przejście do kolejnej fazy. Aby rozpocząć naprawianie swojego życia, pacjent musi najpierw realnie je zobaczyć, co oznacza konieczność rozliczenia się ze skutkami picia i uświadomienia sobie ich konsekwencji dla siebie i innych.
Co proponuje AA trzeźwiejącemu alkoholikowi na tym etapie? Jest to praca nad kolejnymi Krokami od Piątego do Dziewiątego oraz szereg praktycznych wskazań, zawartych w literaturze AA i doświadczeniach kolegów z grupy, którzy już zrealizowali te kroki. Krok Piąty zmierza do poznania swoich win i zabezpieczenia się, poprzez podzielenie się z drugim człowiekiem, przed naturalną chęcią, aby je minimalizować. Próba podjęcia nowego, prawdziwego i uczciwego życia z ludźmi rozpoczyna się od kontaktu z jednym człowiekiem, który - wybrany dowolnie przez pacjenta - gwarantuje poczucie bezpieczeństwa i staje się pierwszym ogniwem łączącym alkoholika z ludźmi za pomocą jego zachowań, a nie tylko choroby.
Po czasie obcowania z wyrządzonymi przez siebie krzywdami, popełnionymi grzechami i wiarą w miłosierdzie Boga, który może "usunąć nasze braki" (Kroki Szósty i Siódmy), program AA proponuje Krok Ósmy i Dziewiąty. Oba mają odwrócić uwagę alkoholika od siebie, od swego złego losu i zwrócić go ku ludziom. Osobiste "zadośćuczynienie wszystkim, wobec których to było możliwe, z wyjątkiem przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych" - to wielkie zadanie dla człowieka, który w swoim życiu skrzywdził wielu ludzi. Krok ten pozwala na konstruktywne poradzenie sobie z poczuciem winy, umożliwia uzyskanie sympatii czy choćby zmniejszenie niechęci skrzywdzonych, czyli w konsekwencji uzdrawia życie towarzyskie i rodzinne. Fragment o ochronie innych uczy rozumienia i tolerancji. Jest to wyraźna zmiana z postawy: "Dla mnie najważniejszy jestem ja i moja trzeźwość" w kierunku postawy: "Chcąc żyć z ludźmi muszę dbać o nich i o ich uczucia".
Realizację programu Dwunastu Kroków mają ułatwiać wskazania, stanowiące recepty zachowania w różnych sytuacjach. Są one podsumowaniem doświadczeń wielu alkoholików. Do najbardziej charakterystycznych należy HALT - wskazanie złożone z pierwszych liter angielskich słów: Hungry, Angry, Lonely, Tired. AA mówi więc: "Uważaj, nie możesz być nigdy głodny, zły, samotny, zmęczony". W chwili, gdy alkoholik poczuje któryś z tych stanów, powinien uważać swoją abstynencję za zagrożoną. Te wskazówki i wiele innych pokazują, jak żyć, jak myśleć, aby nie przestać trzeźwieć, a zarazem osiągnąć dobre i szczęśliwe życie.
Terapia uzależnienia w tej fazie oferuje szereg działań i technik, pozwalających alkoholikowi przeżyć kontakt z innymi pod opieką terapeuty, zobaczyć stan swoich relacji z ludźmi jako efekt pewnych zależnych od niego działań. To w tej fazie pojawiają się treningi interpersonalne - stanowiące okazję do zobaczenia, jak reagują na ich zachowania inni ludzie i jakie przeżywają uczucia. Można wtedy przyjrzeć się źródłom własnych emocji i nauczyć się rozróżniać, co jest skutkiem zachowania innej osoby, a co wynika z własnego odbioru. Stoi za tym domniemanie, że człowiek lepiej rozumiejący, co się dzieje w jego kontaktach z ludźmi, ma większy wybór zachowań.
Kolejną propozycją pracy psychologicznej są obozy terapeutyczne, często rodzinne, oraz terapia problemów małżeńskich i rodzinnych. Jest to okazja do naprawy relacji z bliskimi, czas przeznaczony na obejrzenie przez pacjenta jego funkcjonowania jako męża, ojca czy członka zespołu gotującego obiad. W klubie abstynenta alkoholik uczy się - w warunkach nie tak chronionych jak w poradni, ale i nie tak trudnych jak w życiu - nowego sposobu kontaktowania się z innymi. Ludzie w klubie lepiej niż inni rozumieją problem alkoholowy, ale nie są zobowiązani do pomagania, dzięki czemu kontakt z nimi i reakcje emocjonalne są bliższe występującym w kręgach nie związanych ze środowiskiem abstynenckim.
Inaczej mówiąc, terapia uzależnienia w tej fazie proponuje stworzenie pacjentowi warunków do lepszego rozeznania w swoich możliwościach, potrzebach i uczuciach, aby w efekcie mógł on podejmować bardziej trafne decyzje życiowe i wychodzić z trudności konstruktywnie dla siebie i innych.
Na czym więc polega różnica? W ruchu AA - w oparciu o zbiór doświadczeń jego uczestników - nie wierzy się w wolny wybór osoby chorej i mówi się: "Rób tak, jak robili inni, a będziesz żyć lepiej i ludziom z tobą będzie lepiej". W terapii uzależnienia mówi się: "Naucz się widzieć, co robisz, zrozum siebie i przyczyny swego postępowania - dzięki temu będziesz mógł żyć w zgodzie z sobą i z innymi". Obserwując pacjentów, którzy naprawdę przeszli któryś z tych programów, wydaje się, że cel - czyli poprawa kontaktów ze światem przy zachowaniu abstynencji - jest osiągany w obydwu przypadkach. Jednakże bardzo różnią się drogi dochodzenia do tego stanu.

Samorealizacja, rozwój osobisty

Ta faza trzeźwienia czy może życia alkoholika to okres, kiedy bez alkoholu, z wyjaśnioną sytuacją zawodową i rodzinną zaczyna on poszukiwać odpowiedzi na pytanie o sens życia. Nie jest to zresztą specyficzne dla alkoholików czy koalkoholików - dotyczy wszystkich ludzi, jednak alkoholik wyraźnie i osobiście przekonał się już, że zaniedbanie rozwoju i nie kształtowanie swego życia grozi dramatem zapicia.
AA proponuje swym członkom na tym etapie życia realizację ostatnich trzech kroków. Odpowiadają one wprost na pytanie, jak żyć. Krok Dziesiąty namawia do dbania o swoją codzienną uczciwość, jest więc sposobem na unikanie poczucia winy i niejasnych - czyli zdaniem AA "najbardziej niezdrowych dla alkoholika" - sytuacji z ludźmi. Krok Jedenasty przypomina o więzi z Bogiem, nakazując w każdym działaniu upatrywać Jego wolę. Utrzymując się w pokorze dzięki regularnej modlitwie i medytacji alkoholik jest chroniony przez najbardziej dla niego zgubnymi myślami i uczuciami.
Wreszcie mamy ostatni, Dwunasty Krok - podsumowanie dotychczasowych oraz wskazanie, aby pomagać innym. Jakie korzyści ma trzeźwiejący od lat alkoholik z faktu, że jest sponsorem nowicjuszy i bywa regularnie na mitingach? Widząc zły stan i upokorzenie swoich kolegów stale może doceniać drogę, którą przeszedł, pamiętać o zagrożeniu, które czyha na niego, gdy zaprzestanie pracy nad sobą. Ma okazję obserwować, jak działa zaprzeczanie w najostrzejszej fazie choroby, dzięki czemu może sprawniej zauważać je u siebie, kiedy jego myślenie zaczyna być "pijane", czyli nierealistyczne i nieadekwatne. Czuje się potrzebny i dzięki pomaganiu spłaca dług wobec tych, którzy jemu pomogli.
W tej fazie istotną różnicą w prezentowanych podejściach jest nacisk, jaki kładzie się na kontakt z grupami podtrzymującymi trzeźwienie. AA-owiec powie swojemu koledze, który przez miesiąc nie pojawił się na mitingu: "Uważaj, możesz zapić, taka przerwa jest dla ciebie zgubna". Natomiast psycholog widząc pacjenta, który po paru latach trzeźwienia regularnie zjawia się w poradni z coraz to nowymi problemami, powie raczej, że mamy do czynienia z uzależnieniem od terapii. Podejście terapeutyczne kładzie nacisk na poszerzanie obszaru możliwości pacjenta, na wzrost poczucia własnej wartości i dostrzeganie przez niego swoich rosnących szans wpływania na własne życie. Dla AA nadal jest i będzie najważniejsza pamięć o ograniczeniach, z której AA-owcy proponują czerpać siłę.
W podejściu psychoterapeutycznym wiara w Boga jest tylko jedną z kategorii opisu pacjenta, on sam powinien być odpowiedzialny za własne życie, w jego rękach jest kierowanie nim i kontrola. W AA rola człowieka ogranicza się do rosnącej wraz w kolejnymi krokami możliwości odczytywania i spełniania woli Boga. W czyich rękach jest życie człowieka? To pytanie zdaje się być kluczem do ideologicznych różnic między psychoterapią i AA-owskim podejście do alkoholizmu, które z całą ostrością ujawnia się na tym etapie, gdy w kontakcie z alkoholikiem istotniejsza staje się sprawa jego rozwoju niż leczenia choroby.

Podsumowanie

Jak wynika z próby zestawienia intencji i metod obydwu podejść, nie różnią się one w sposobie widzenia faz choroby i faz jej leczenia. Zbliżone jest też myślenie o tym, w jakiej kolejności należy zajmować się poszczególnymi aspektami zdrowienia. Analizując możliwości realizacji kolejnych celów terapeutycznych przekonałam się, że im więcej czasu mija od rozpoczęcia abstynencji, tym większe są możliwości osiągania korzystnych skutków w ramach podejścia terapeutycznego, natomiast w pierwszych dwóch fazach (szczególnie w pierwszej) lepiej zdaje się służyć zdrowieniu program AA.
Z dotychczasowych rozważań wynika, że - przy dużych, często fundamentalnych różnicach w sposobie rozumienia choroby i filozoficznym widzeniu człowieka - porównywane tu podejścia nie są sprzeczne czy wykluczające się jako programy wracania do zdrowia. Ze względu na różną skuteczność w poszczególnych fazach myślę wręcz, że aby osiągnąć pełnię rozwoju, alkoholik powinien korzystać z obu nurtów. Praca czy terapia tylko w ramach jednego z nich zmniejsza szansę harmonijnego rozwoju. Podejście terapeutyczne może nie dość zadbać o tę część, która jest uznaniem przez pacjenta swojej słabości i ograniczoności. Z kolei nurt AA, traktowany jako jedyna droga zdrowienia, może zamknąć alkoholika w ciasnych ramach trzeźwienia i ograniczeń, nie doceniając w pełni konstruktywnego znaczenia uczuć czy mocnych stron człowieka, jego sprawczości i potrzeby wpływu.
Innego rodzaju pytania pojawiają się, gdy traktuje się te koncepcje jako podejścia do życia, a nie tylko do trzeźwienia. Czy można żyć godnie i szczęśliwie nie mając przekonania o istnieniu Siły Wyższej? Czy można żyć i rozwijać się, nie znajdując sensu życia bądź nie stawiając sobie takiego pytania? Od wieków rozważano te kwestie, rozwiązań może być wiele i sądzę, że odpowiedzią jest życie każdego człowieka.

[1] Piciorys - popularna wśród alkoholików nazwa życiorysu, w którym uwzględnia się niemal wyłącznie fakty mające znaczenie dla picia i trzeźwienia.
[2] Ernest Kurtz: Wstyd i poczucie winy. Warszawa 1988.
[3] Wielka Księga AA (bez wydawcy i roku wydania).

Ruch samopomocowy niesie ze sobą pewne zagrożenia, z których najwyraźniej widoczne jest przecenianie wiedzy opartej na doświadczeniu, niedocenianie zaś fachowej wiedzy i kompetencji. Łączy się z tym negowanie potrzeby i skuteczności profesjonalnej pomocy. Poza tym działania samopomocowe nie są poddawane ewaluacji, nie ma tu systematycznego obserwowania wyników ani żadnej innej formy sprawdzania, czy dane działanie jest rzeczywiście pomocne i czy nie wyrządza nikomu szkody. Kwestia braku jasno określonych standardów i zasad etycznych pomagania ujawnia się dopiero wtedy, kiedy w klubie abstynenckim czy grupie samopomocowej zaczyna dziać się źle - nie wiadomo, kto jest odpowiedzialny za ten stan i kto ma podjąć zmiany na lepsze.
Ale jedno jest pewne: samopomoc wśród wszelkich innych form pomagania wyróżnia to, że jest zawsze dostępna - bez czekania, umawiania się, kosztów. I można z niej czerpać tyle, ile się potrzebuje. (ads)



logo-z-napisem-białe