Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Polski model w Mongolii

Błażej Gawroński

Rok: 2003
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 1

W Mongolii problemy związane z nadużywaniem alkoholu stały się dla władz sygnałem do podjęcia szeroko zakrojonych działań. Sprzymierzeńcem jest prezydent, który sam jest abstynentem, nie pali papierosów i znany jest z małej pobłażliwości dla tych, którzy nadużywają alkoholu. W bezpośredniej rozmowie, którą miałem przyjemność z nim odbyć, stwierdził, że polski system rozwiązywania problemów alkoholowych jest dobrym wzorem do zastosowania w Mongolii. Wyraził też nadzieje, że nie odmówimy pomocy.

Pojechałem do Mongolii na Narodową Konferencję Przeciwalkoholową, odbywającą się 29 listopada 2002 w Ułan Bator pod patronatem prezydenta Mongolii, Natsagiina Bagabandi. Mój pobyt, który trwał od 24 do 30 listopada, był wynikiem współpracy pomiędzy Fundacją Sorosa w Mongolii a polską Fundacją im. Stefana Batorego. W maju ubiegłego roku dr Ewa Woydyłło wraz z dr. Bohdanem Woronowiczem propagowali w Mongolii terapię uzależnienia od alkoholu opartą o model Minnesota.
Ważne było dla mnie, że oto mam okazję uczestniczyć w podobnych dyskusjach o leczeniu osób uzależnionych od alkoholu, jakie w Polsce prowadziliśmy w latach 80. Wtedy uczyliśmy się od Amerykanów różnych form pomocy dla alkoholików, teraz możemy przekazywać nasze doświadczenia tym, którzy są na początku drogi.
Moje wyobrażenia o Mongolii podsuwały mi wizję narodu koczowników i pasterzy, nie tylko nieuznających jedynie słusznej doktryny politycznej narzucanej przez Rosję, ale także wzbraniający się przeciwko urbanizacji ich kraju w ramach tzw. wspólnoty socjalistycznej. Niestety, Mongołom nie udało się do końca wygrać tej walki. Szczególne niepowodzenia odnieśli w sprawie używania stężonego alkoholu. Tradycyjny kumys, zawierający do 2% alkoholu, ustąpił miejsca wszechobecnej wódce, której spożycie obecnie wynosi 23 litry na mieszkańca rocznie.
Ponieważ Azjaci mają niższy poziom enzymu ADH we krwi (dehydrogenazy alkoholowej, dzięki której alkohol rozkłada się w organizmie), picie stężonego alkoholu powoduje, że nawet po niedużej dawce zachowują się bardzo agresywnie, a większe spożycie kończy się często utratą przytomności. W tamtejszym srogim klimacie może to oznaczać w zimie śmierć przez zamarznięcie (temperatury do minus 45-500C) albo po prostu może się skończyć pobytem w izbie wytrzeźwień. Izby są prowadzone przez policję, w Ułan Bator na 14 komisariatów 10 prowadzi izby, w których dobowa liczba przyjęć to przeciętnie 200 osób. Średnio w roku przez izby przewija się 130 tysięcy klientów. Policja notuje wzrost przestępstw popełnianych przez nietrzeźwych: w roku 2001 było ich 18 620, co stanowi wzrost o blisko 22% w stosunku do 2000.
Przed Mongolią jeszcze długa droga. Wszystkie spotkania i rozmowy przypominały mi sytuację w Polsce sprzed lat: walka z alkoholizmem łączy się z przekonaniem o skuteczności plakatów straszących śmiercią z powodu używania wódki, a odwołanie się do sumienia jej producentów i przemytników odniosą pożądany skutek. Wreszcie wszechobecna korupcja. Podobieństw do Polski było wiele, uderzyła mnie zbieżność oddziaływań lobby alkoholowego w zakresie reklamy - tu nie mruganie okiem, jak kiedyś u nas przy piwie "bezalkoholowym", ale udawanie reklamy nieznanego nikomu człowieka, którego wszyscy i tak kojarzą z producentem wódki. Inne podobieństwo to olbrzymi napływ taniego alkoholu z zagranicy (z Chin).
Trzy dni przed konferencją poświęciłem na spotkania, które miały na celu omówienie głównych zadań dla tworzonego I Narodowego Programu Antyalkoholowego. Spotkania z władzami policji uświadomiły mi skalę zagrożeń, z jakimi boryka się ten kraj. Ważną częścią dyskusji o tym, jak im przeciwdziałać, było moje dzielenie się doświadczeniami we wprowadzaniu procedury Niebieskich Kart. Komendant główny mongolskiej policji nakazał asystentowi, żeby notował każde moje słowo, dopytywał o szczegóły i prosił, żebym powiedział na konferencji, że policja powinna być szkolona przez specjalistów z zakresu rozwiązywania problemów alkoholowych i przeciwdziałania przemocy domowej.
Następnie odwiedziłem izbę wytrzeźwień. Panujące tam warunki są straszne: w jednym pomieszczeniu (zamiast łóżek drewniane podesty) tłoczyło się około 15 mężczyzn, obok w salce o powierzchni niespełna 20 m2 - kilka kobiet. Policja bardzo chciałaby oddać izby służbie zdrowia. "Co pan na to?" - pytano. Osobiście jestem przeciwnikiem istnienia takich placówek, niemniej rozumiem, że są potrzebne choćby dla bezdomnych oraz tych, którym z powodu nadużycia alkoholu groziłoby pobicie lub inna szkoda. Tymczasem policja w Mongolii jest coraz częściej atakowana przez obrońców praw człowieka, że nadużywa władzy i zbyt pochopnie pozbawia obywateli wolności, na przykład osadzając nietrzeźwych kierowców w izbach wytrzeźwień.
Byłem też w Centrum Zdrowia Psychicznego i Narkologii (leczenia narkomanii), gdzie kierujący nim prof. Erdenebayar Luvsandorj opowiadał o problemach lecznictwa odwykowego. Funkcjonuje ono nadal łącznie z leczeniem psychicznie chorych i jest mocno niedoinwestowane. Do niedawna leczono uzależnionych od alkoholu metodami medycznymi, ale - jak wykazano na konferencji - były one nieskuteczne. Teraz zaczęto wdrażać terapię opartą na modelu Minnesota. Spotkałem się z zespołem terapeutycznym (6 lekarzy, w tym 3 internistów i neurolog, pozostali bez specjalizacji oraz pielęgniarki) i opowiedziałem o standardzie placówek odwykowych w Polsce w zakresie psychoterapii uzależnień oraz o ścieżce edukacyjnej, jaką przechodzą nasi terapeuci, żeby uzyskać certyfikaty. Pod koniec spotkania jego uczestnicy gotowi byli złożyć się, żeby zapewnić przybycie terapeuty z Polski, który nauczyłby ich nowych metod leczenia.
Bardzo ciekawe było spotkanie z przewodniczącym Narodowej Rady ds. Koordynacji Polityki wobec Alkoholu, panem Bayasgalan Gungaa. Skupiliśmy się na rozwiązaniach administracyjno-prawnych, niezbędnych dla zapewnienia możliwości realizacji celów Narodowego Programu. Pan przewodniczący z zazdrością słuchał o systemie finansowania zadań z zakresu rozwiązywania problemów alkoholowych w Polsce. Rozwiązania te będą rekomendowane w Mongolii.
Sama konferencja miała uroczysty i podniosły charakter ze względu na przybycie prezydenta Mongolii. TV i inne media nadały temu spotkaniu duży rozgłos. Uczestniczyłem w dwóch zespołach roboczych: w jednym przedstawiłem system leczenia odwykowego w Polsce, w drugim - system administracyjno-organizacyjny rozwiązywania problemów alkoholowych na szczeblu państwa (Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych), na szczeblu wojewódzkim (pełnomocnicy marszałków) i gmin. Mongołowie chcieliby stworzyć podobny system ogólnokrajowy i wojewódzki (14 województw). Wręcz drobiazgowo dyskutowaliśmy o systemie opłat za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych oraz o trudnościach w przekonywaniu decydentów o przekazywaniu pieniędzy na wspieranie inicjatyw trzeźwościowych.
Wydaje się, że jeśli nic nie zakłóci toku spraw, za kilka lat w Mongolii może powstać system rozwiązywania problemów alkoholowych, podobny do polskiego. Przez cały mój pobyt doświadczałem niezwykłej gościnności przyjaciół z Mongolii. Myślę, że warto im pomagać i sam zgłosiłem akces, jeżeli będą możliwości przyjazdu.

Specjalne podziękowania składam pani dyrektor Renacie Durda z PARPA za przygotowanie merytoryczne mojego wyjazdu i pani Małgorzacie Prejzner z Fundacji im. Stefana Batorego za opiekę organizacyjną.



logo-z-napisem-białe