Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

O funkcjach ruchu klubowego

Jerzy Mellibruda

Rok: 2006
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 7-8/162-163

Co warto powiedzieć o podstawowych funkcjach ruchu klubowego?

* Przede wszystkim różne formy samoorganizacji i samopomocy osób uzależnionych same w sobie stają się dla niektórych wystarczającą pomocą, żeby zatrzymać picie alkoholu i uratować życie.
* Z kolei dla tych, którzy mają za sobą profesjonalną terapię uzależnienia, kluby są bezcenną formą wspierania trzeźwości, tworzenia alternatywnego środowiska, a więc są bardzo ważnym rozwinięciem i uzupełnieniem profesjonalnego leczenia uzależnienia.
* Poza tym te środowiska - co od dłuższego czasu w Polsce jest bardzo widoczne - torują drogę do profesjonalnej terapii ogromnej liczbie przyszłych pacjentów.
* Ważną funkcją klubu jest też integracja członków rodzin poza samym życiem rodzinnym - są to różnego rodzaju formy działalności rekreacyjnej, turystycznej, artystycznej, w których uczestniczą całe rodziny. Tworzy im się warunki do tego, żeby były ze sobą bliżej i żeby odzyskiwały możliwość pozbycia się stygmatu i wyjścia z zagubienia.
* Następna funkcja, która się wyłoniła w ciągu ostatniej dekady, to tworzenie środowisk lokalnych, w których członkowie klubów zajmują się już nie tylko sobą, ale także działalnością trzeźwościową, wspierają działania gmin i sami organizują różne formy aktywności dla rodzin i dla dzieci.
* Zaczynają oni także tworzyć - chociaż jeszcze w niedostatecznym stopniu - lobby trzeźwościowe, którego w Polsce dotychczas brakowało.

Jest więc tych funkcji w dzisiejszej rzeczywistości mnóstwo. A przecież pamiętam czasy, kiedy kluby abstynenckie przypominały świetlice szkolne, znaczna część z nich mieściła się przy poradniach odwykowych - i było to zaledwie 15 lat temu. Droga, jaką przeszedł ruch klubowy w ciągu tych 15 lat, jest niezwykła. W dodatku środowiska abstynenckie wyłoniły sporą grupę osób, które stały się liderami w społecznościach lokalnych lub zostały profesjonalnymi terapeutami.
Według mojej orientacji w Polsce już od paru lat co roku przybywa przynajmniej 20-30 tysięcy osób uzależnionych, które nie piją. Kiedy popatrzymy na to z perspektywy dekady, jest to kilkaset tysięcy ludzi, którzy mają określony rodzaj doświadczeń zarówno wsiąkania w uzależnienie, jak i wydobywania się z niego, a w sprawach związanych z alkoholem prezentują na ogół bardzo jasne postawy i poglądy. Są więc szczególnie predestynowani do tego, żeby w Polsce tworzyć lobby, stronnictwo, wspierać działalność, którą można tradycyjnie nazwać trzeźwościową, czyli taką, która ma chronić interesy zdrowia i porządku publicznego zagrożone przez nadużywanie alkoholu.
Mam wrażenie, że ta ogromna grupa jest słabo zorganizowana, i myślę, że przy minimalnej samoorganizacji mogłaby stać się ogromną siłą. To nie musiałoby oznaczać jakichś skomplikowanych więzi organizacyjnych, ale tworzenie - zwłaszcza w społecznościach lokalnych - okazji, żeby ludzie, którzy mają za sobą podobną drogę trzeźwienia, od czasu do czasu spotykali się, kontaktowali i przede wszystkim zabierali głos w sprawach związanych z alkoholem, z lecznictwem, z profilaktyką. Bo poza środowiskami związanymi z ruchem abstynenckim właściwie nie widzę innej takiej siły. To jest ogromne wyzwanie, inaczej całemu temu nurtowi, który współtworzy działania trzeźwościowe już prawie ćwierć wieku, grozi poważny regres.

Wiąże się z tym inna ważna sprawa: zarządzanie, tworzenie, podtrzymywanie czy ewentualne rozwijanie działalności trzeźwościowej w Polsce znalazło się w rękach urzędników, którzy w gminach w coraz większym stopniu decydują o tym, jak wydaje się "przeciwalkoholowe" pieniądze, kto je otrzyma. Jest jeszcze trochę zaangażowanych urzędników, częściowo przeszkolonych w programach alkoholowych, ale większość wytwarza szczególny klimat zarówno wokół wydawania pieniędzy, jak i kontaktowania się z organizacjami pozarządowymi, które zajmują się rozwiązywaniem problemów alkoholowych. Ten klimat coraz bardziej przypomina stare stosunki z czasów PRL: brak szacunku, lekceważenie, straszenie, karanie itd. Otóż gdyby ludzie związani z klubami abstynenckimi, ze środowiskami samopomocowymi stworzyli znaczącą siłę społeczną, zapewne mogliby w tej sprawie spowodować jakieś zmiany. Myślę, że to podstawowa misja ruchu abstynenckiego, zadanie w skali masowej.

Ponieważ gminy dysponują sporymi pieniędzmi, a z nimi związana jest władza i kontrola, to fundusze na profilaktykę i rozwiązywanie problemów alkoholowych w rękach urzędników w coraz większym stopniu stają się raczej funkcją sprawowania władzy, kontrolowania niż wspierania rozwoju różnych przedsięwzięć i działalności środowisk. Wiąże się z tym postępująca biurokratyzacja, zwłaszcza w oferowaniu środków publicznych.
Z tych powodów niektóre drobne stowarzyszenia, mają bardzo utrudniony dostęp do pieniędzy, o które się ubiegają, bo nie są w stanie spełnić wymogów biurokracji. Ta biurokracja powoduje, że w wielu miejscach w Polsce co roku traci się trzy do pięciu miesięcy, kiedy nie wpływają pieniądze, które powinny być przeznaczone na systematyczne prowadzenie świetlicy socjoterapeutycznej czy klubu abstynenta.

Trzeba też podkreślić, że od paru lat rozmywa się specyfika pracy trzeźwościowej: postępuje obciążanie przeznaczonych na nią środków wieloma innymi zadaniami, takimi jak dożywanie, sport, utrzymywanie pomocy społecznej. W związku z tym - chociaż tych pieniędzy jest niemało - ich przeznaczanie na specyficzną pracę związaną z rozwiązywaniem problemów alkoholowych coraz bardziej się zawęża.

Mimo to w ruchu abstynenckim dzieje się wiele dobrego. Dynamika działań środowisk samopomocowym wielu ludziom stworzyła warunki do odzyskania godności, poczucia wartości, znalezienia dla siebie nowego miejsca w życiu. Liczne osoby w tym kręgu znalazły względnie trwałe formy pożytecznej i systematycznej działalności, w której mogą wykorzystać swoje doświadczenia zmagania się z chorobą alkoholową do pomagania innym. W skali polskiej jest to duża grupa ludzi, którzy są etatowo albo jako wolontariusze zatrudnieni w placówkach udzielających pomocy. Cała ta szeroko zakrojona działalność stworzyła okazję do wyłaniania się osób, które mają do niej smykałkę, liderów, jest to więc także promocja tej drogi rozwoju i awansu. To pociąga innych, także buduje dobrą opinię ruchu.

Co ciekawe, działalność środowisk samopomocowych nie została wchłonięta przez awantury polityczne. To była huśtawka: co dwa-trzy lata układy polityczne się zmieniały i można byłoby się obawiać, że zacznie się jakieś przeciąganie albo wślizgiwanie się w te układy. Jednak chyba tak się nie dzieje, co uważam za wartość, bo to zwiększa liczbę miejsc, które nie poddają się chorobliwej karuzeli politycznych rozgrywek.
Jakie są deficyty, a jakie zasoby tych środowisk? Moim zdaniem niezbyt dobry ślad odciska tu fakt, że większość uczestników ruchu samopomocowego przeszła tylko przez podstawową terapię uzależnienia, a nie uczestniczyła w bardziej zaawansowanych formach pomocy psychologicznej. A to mogłoby poprawić ich zdrowie psychiczne: żeby byli mniej gniewni, mniej smutni, bardziej otwarci na innych ludzi. Żałuję, że wielu znakomitych ludzi, z którymi się stykam, nadal musi borykać się z tym, że - chociaż już od kilku lat utrzymuje stabilną abstynencję - jednak nie przepracowało wielu spraw z samym sobą albo ze swoimi bliskimi. To dla nich ogromne obciążenie i chociażby z tego względu powinny zostać doinwestowane programy zaawansowanej pomocy psychologicznej już nie w utrzymywaniu trzeźwości, tylko w rozwoju osobistym.
Gdyby tak było, ich uczestnicy łatwiej i skuteczniej mogliby korzystać ze swoich zasobów, do których należy ogromna motywacja, żeby ze swojego życia i życia innych zrobić coś lepszego niż do tej pory. Ludzie, którzy mają za sobą życie w koszmarnych labiryntach, pułapkach, na pograniczu życia i śmierci, kiedy stają na własne nogi, u większości z nich ujawnia się silne dążenie, żeby na tym nie poprzestać, tylko oddać to innym, zrobić dla nich, ile się da. Motywacja do rozwoju, do czynienia czegoś dobrego - to wydaje mi się najważniejszym rodzajem zasobów, których wykorzystanie warto wspierać.

Rozmawiała Anna Dodziuk



logo-z-napisem-białe