Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Dziecko zagrożone on-line

Jakub Śpiewak

Rok: 2004
Czasopismo: Niebieska linia
Numer: 3

Podstawowym problemem jest wciąż niska wiedza dorosłych na temat internetu i płynących z niego zagrożeń. Dzieci posługują się internetem lepiej niż ich opiekunowie. Można zatem zadać sobie proste, chyba retoryczne, pytanie: Jak rodzice mieliby chronić swoje dzieci przed zagrożeniami, jeśli na ogół w ogóle nie są tych zagrożeń świadomi?

Korzystamy ze stron internetowych, poczty elektronicznej, z sieci wymiany plików, komunikatorów internetowych, czatów, IRC, grup i forów dyskusyjnych. To samo robią dzieci. I powinny robić, bo internet to jednocześnie kopalnia wiedzy i plac zabaw, a każdy pedagog wie, że najlepiej uczyć dzieci właśnie przez zabawę. Musimy jednak zadbać o to, aby ta zabawa była bezpieczna i służyła rozwojowi dziecka, a nie - działała na jego szkodę. W internecie czeka na dzieci wiele zagrożeń. Musimy je poznać, aby móc przed nimi chronić. Często wydaje nam się, że zrobiliśmy, co do nas należało. Mamy nowoczesne zamki w drzwiach, kraty w oknach, czujemy się bezpiecznie. Tymczasem przestępca wchodzi do naszego domu wprost do pokoju naszego dziecka. Wchodzi przez ekran monitora. Myślimy sobie, dziecko jest w domu, koło mnie, nic złego mu się nie stanie, a i ono samo niczego złego nie robi. Niestety, jesteśmy w błędzie. W internecie czekają na dziecko rozmaite zagrożenia. Może ono:

natrafić na szkodliwe dla niego treści;
stać się ofiarą przestępstwa;
samo popełnić przestępstwo;
łatwo uzależnić się od internetu;
mieć kłopoty w budowaniu prawidłowych relacji z otoczeniem;
internet może być źródłem wirusów i innych szkodliwych programów.
Sieć szkodliwych treści
Każdy, kto korzystał z internetu, wie, że oprócz wielu wartościowych informacji, można w nim znaleźć również wiele rzeczy bezwartościowych, ale również - niebezpiecznych. Dzieci mogą natrafić na pornografię, przemoc, wulgarność, promocję używek, broni i hazardu. O ile nauczyliśmy się już, by chronić je przed takimi treściami w świecie realnym, to często nawet nie przychodzi nam do głowy, że dzieci bez trudu mogą trafić na nie w sieci. Treści te w żaden sposób nie są zabezpieczone przed dostępem dzieci. Co gorsza, najmłodsi użytkownicy internetu wcale nie muszą szukać szkodliwych dla siebie materiałów, aby na nie trafić. Wpisanie na przykład nazwiska dowolnej aktorki, modelki czy piosenkarki sprawi, że wejdziemy na stronę porno. Na pornografię możemy też trafić za sprawą pomyłki przy wpisywaniu adresu. Tego typu strony pojawiają się w wyszukiwarkach internetowych również przy szukaniu popularnych haseł (np. manga, kotki itp.) W pewnym, nie istniejącym już, serwisie, który można było uznać za poważną stronę oświatową, znalazły się szczegółowe instrukcje, jakie narkotyki brać przed klasówką. W każdym z portali znajdziemy reklamy i oferty tzw. broni gładkolufowej (wiatrówki), na którą nie trzeba mieć zezwolenia. Taką bronią można bez trudu zranić, a nawet zabić człowieka.

Spośród całej gamy treści szkodliwych dla dzieci prawo zabrania jedynie udostępniania im pornografii. W praktyce nikt jednak nie ściga tego rodzaju przestępstw, mimo iż, zgodnie z kodeksem karnym, tak być powinno.

Naiwność dzieci
Skoro w świecie realnym mamy wokół siebie przestępców, z pewnością pojawiają się oni również w świecie wirtualnym. Przekonani o anonimowości, jaką (w ich przekonaniu) zapewnia internet i poczuciu własnej bezkarności, wykorzystując właściwą dziecku naiwność i ufność, będą oni tym chętniej korzystać z sieci.

Swego czasu, we współpracy z dziennikarzami TVN, przeprowadziłem eksperyment. Zalogowałem się na jednym z chat roomów, udając 14-letniego chłopca i rozmawiałem z dziećmi w wieku od 11 do 13 lat. Niemal wszystkie rozmowy zaowocowały podaniem przez dzieci danych osobowych i szczegółowymi opowieściami o domu rodzinnym. Uzyskane w ten sposób informacje mogą na przykład posłużyć do zaplanowania włamania.

Dzieci w ogóle łatwo podają swoje dane osobowe, a te na czarnym rynku są najdroższe. Nie od dziś wiadomo bowiem, iż dziecko to doskonały odbiorca reklam - podejmuje wiele decyzji konsumenckich w domu, a jednocześnie nie wykształciło w sobie mechanizmów obrony przed przekazem reklamowym. Wiedzę taką chętnie wykorzystują nieuczciwi marketerzy, na przykład obiecując nagrody w zamian za wypełnienie ankiety z danymi osobowymi.

Kolejna grupa przestępstw to wszelkie wyłudzenia i oszustwa, na przykład na aukcjach internetowych. Dzieci chętnie poddają się aukcyjnym emocjom, licząc np. na zakup telefonu komórkowego po atrakcyjnej cenie. Niestety, często zamiast wymarzonego aparatu w przesyłce mogą znaleźć… cegłę.

Pedofile on-line
Szczególną uwagę należy zwrócić na głośny ostatnio problem wykorzystywania internetu przez pedofilów. Poprzez sieć szukają oni kontaktu z osobami podobnymi do siebie, wymieniają się doświadczeniami, kontaktami i materiałami. Przede wszystkim jednak zarzucają sieć na ofiary, czyli dzieci.

Pedofile szukają miejsc, w których mogą spotkać dzieci. Dlatego chętnie korzystają z komunikatorów (np. popularnego Gadu-Gadu czy Tlena) oraz chat roomów. Często sami podszywają się pod dzieci, aby zdobyć zaufanie swoich młodych rozmówców. Na swoje ofiary wybierają najchętniej dzieci, które mają problemy. Wiedzę o nich czerpią np. z blogów, czyli internetowych pamiętników.

Pedofile dążą do realnego spotkania z dzieckiem. Są jednak również tacy, którzy zadowalają się tzw. cyberseksem, czyli prowadzoną poprzez internet rozmową na tematy seksualne, połączoną z masturbacją. Z pozoru może się wydawać, iż cyberseks nie jest taki groźny. W końcu nie dochodzi do fizycznego kontaktu z dzieckiem. Wulgarne rozmowy, często dotykające również innych perwersji seksualnych, pozostawiają jednak trwały ślad w psychice dziecka. W ramach działań Kidprotect.pl staramy się przekonywać prawników, w tym prokuratorów, że cyberseks to nic innego, jak "inna czynność seksualna", o której mówi kodeks karny.

Internetowa pedofilia stała się już w Polsce poważnym problemem. W ramach prowadzonego przez Kidprotect.pl monitoringu, niemal codziennie notujemy tego rodzaju przypadki.

Pornografia dziecięca
Handel pornografią dziecięcą przynosi obecnie, według niektórych szacunków, dochody większe niż handel narkotykami. Mamy do czynienia z ogromnym przestępczym biznesem, przekraczającym granice państwowe, dysponującym dużym i dobrze zorganizowanym kapitałem. Oprócz tego kwitnie wymiana niekomercyjna takimi materiałami.

W Polsce głównym kanałem wymiany niekomercyjnej są sieci wymiany plików, tzw. peer-to-peer (np. Kazaa, Gnutella, Soulseek). W naszym kraju nie ma prawie prawie w ogóle stron www z takimi materiałami, nie było (do tej pory) żadnych stron płatnych. Nie znaczy to jednak, że w polskim internecie nie ma handlu pornografią dziecięcą. Odbywa się on głównie poprzez kontakty bezpośrednie na czatach, IRC, zamkniętych forach dyskusyjnych i przede wszystkim za pośrednictwem poczty elektronicznej. Pomysł powołania Kidprotect.pl zrodził się po tym, jak przypadkiem otrzymałem maila, którego nadawca zaoferował mi sprzedaż lub wymianę pornografii dziecięcej.

Główne przeszkody
Dzieci korzystają z internetu na ogół bez żadnego nadzoru osoby dorosłej, dzieje się tak w domu, szkole i kafejkach internetowych. Kiedy mówimy o niskim poziomie wiedzy i świadomości wśród dorosłych, trzeba zwrócić uwagę na przerażająco niski, bliski zeru, poziom wiedzy o internecie wśród prokuratorów i sędziów. Zazwyczaj nie rozumieją oni w ogóle istoty sieci, nie wiedzą nic o zabezpieczaniu dowodów internetowych przestępstw. Co gorsza, nie widać chęci zdobywania takiej wiedzy. Zupełnie inaczej jest z policjantami. W każdej komendzie wojewódzkiej i w większości komend miejskich są już funkcjonariusze znający się na internecie. Co ważniejsze jednak - policjanci chcą się uczyć i masowo to robią. Centrum Szkolenia Policji w Legionowie samo zwróciło się do Kidprotect.pl z propozycją współpracy, w ramach której przeszkoliliśmy już ponad 150 specjalistów ds. nieletnich.

W swojej pracy na co dzień spotykam się z pokutującą wciąż w naszym społeczeństwie postawą, którą można streścić w słowach: "Nie będę donosić na policję". Na ogół odpowiadam na to dość brutalnie: "Jeśli nie zawiadamiasz policji o pedofilu, wszystkie jego następne ofiary bierzesz na swoje sumienie, bo mogłeś temu zapobiec, a nie zrobiłeś tego".

Ogromnym problemem jest też to, że nasze prawo jest zupełnie nieprzystosowane do zwalczania i przeciwdziałania takim przestępstwom. Posiadanie pornografii dziecięcej, w odróżnieniu od wielu krajów europejskich, jest w Polsce legalne. Nie dopracowaliśmy się prawnej definicji pornografii, a kodeks karny mówi niejasno o "treściach pornograficznych". Nadal nie ma jednoznacznych przepisów dotyczących zabezpieczania i uznawania dowodów w sprawach internetowych. Przede wszystkim jednak polskie prawo nie pozwala policjantom na stosowanie skutecznych metod walki z pornografią dziecięcą i pedofilią w internecie. Ustawa o policji enumeratywnie wylicza przestępstwa, przy których funkcjonariuszom wolno zastosować tzw. prowokację policyjną lub zakup kontrolowany. Pedofilia i pornografia dziecięca nie zalicza się do tej grupy. Ponieważ jednak zapisy te znajdują się w ustawie o policji, dotyczą tylko policjantów. W praktyce oznacza to, że mamy w naszym kraju absurdalną sytuację. Oto każdy obywatel dysponuje większymi uprawnieniami niż policjant. Dowiedli tego dziennikarze. To reporterzy "Wprost", "Polsatu" i "Faktu" przeprowadzili skuteczne prowokacje, przekazując informacje organom ścigania. Podejmowanie takich działań ogranicza jednak art. 24 kodeksu karnego, który uznaje za przestępstwo podżeganie innej osoby do popełnienia czynu karalnego w celu wszczęcia przeciw tej osobie postępowania karnego.

Trzeba działać!
Najważniejsza jest profilaktyka i edukacja. Chodzi o to, aby nie dopuścić do sytuacji, w której dziecku stanie się krzywda. Wychodząc z tego założenia, uruchomiliśmy akcję "Wiedz@ chroni dzieci". Od blisko 2 lat szkolimy nauczycieli, pedagogów, dyrektorów szkół i rodziców. Przekazujemy podstawowe informacje o internecie, mówimy o zagrożeniach, pokazujemy, jak im przeciwdziałać i co robić, jeśli stanie się coś złego.

W lutym 2004 roku ruszyła akcja "Dziecko w sieci", organizowana przez Fundację "Dzieci Niczyje", w ramach której prowadzone są działania edukacyjne skierowane do dzieci. Włączyliśmy się w nie, pomagając w przygotowaniu materiałów. Rozpoczyna się również kampania społeczna "StopPedofilom!", przygotowywana przez nas i zaprzyjaźnione agencje reklamowe.

Biorąc pod uwagę opory wielu ludzi przed zgłaszaniem przestępstw policji, konieczne było zapewnienie im możliwości anonimowego ich zgłaszania. W czerwcu 2002 roku uruchomiliśmy tzw. Hotline (gorącą linię). Przez pocztę elektroniczną, komunikatory, telefon oraz specjalne formularze na stronie www internauci zgłaszają do nas incydenty związane z pornografią dziecięcą i pedofilią w internecie. Zgłaszającym zapewniamy anonimowość i sami przekazujemy informacje organom ścigania, pomagając w zabezpieczeniu potrzebnych dowodów. Wiedząc o absurdalnych przepisach ograniczających policji możliwość skutecznego działania, od początku rozpoczęliśmy również monitoring internetu. Wolontariusze Kidprotect.pl podejmują się prowokacji, udając dzieci lub potencjalnych klientów, którzy są zainteresowani zakupem pornografii dziecięcej. Działania takie prowadzone są oczywiście pod ścisłą kontrolą, a zebrane w ten sposób informacje i dowody przekazujemy, w ramach stałej współpracy, policjantom.

Konieczne jest także wprowadzenie kary za posiadanie pornografii dziecięcej, tak jak jest to w wielu krajach europejskich i USA. Celowym jest podniesienie z 15 do 18 lat granicy wieku osoby, którą można utrwalać w materiałach pornograficznych, przy zachowaniu - jak się wydaje - rozsądnego progu 15 lat w przypadku podejmowania z własnej woli aktywności seksualnej. Potrzebne jest wprowadzenie zmian w przepisach dotyczących udostępniania treści pornograficznych małoletniemu poniżej 15 lat, tak by to na osobie udostępniającej publicznie takie treści spoczywał obowiązek zabezpieczenia ich przed dostępem dzieci.

***

Internet to wspaniały wynalazek. Im lepiej dzieci będą się nim posługiwać, tym lepszą będą miały przyszłość. Obowiązkiem nas, dorosłych, jest zapewnienie im przy tym bezpieczeństwa. Internet to narzędzie. Jest jak nóż - można nim pokroić chleb lub zabić człowieka. Od nas zależy, jak wykorzystamy to narzędzie.


ZŁOTE ZASADY
Niech komputer stoi we wspólnym pomieszczeniu.
Interesuj się tym, co robi Twoje dziecko w sieci i rozmawiaj z nim o tym.
Nie bój się przyznać do niewiedzy.
Uświadom dziecku, że osoba poznana w sieci nie musi być tym, za kogo się podaje.
Wytłumacz dziecku, aby nie podawało danych osobowych, nie opowiadało o rodzinie, nie wysyłało zdjęć.
Powiedz, że nie wolno mu umawiać się z osobami poznanymi w sieci bez Twojej wiedzy.
Nie krytykuj, nie obwiniaj, jeśli coś się stanie.
Jeśli coś budzi Twoje wątpliwości, poradź się specjalisty.
Rozmawiaj, rozmawiaj i jeszcze raz rozmawiaj z dzieckiem.
J.Ś.
Fundacja Kidprotect
http://www.kidprotect.pl
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. '>email: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
GaduGadu: 1062897




logo-z-napisem-białe